niedziela, 23 czerwca 2013

Stachuriada w Grochowicach. 26 lat później (część pierwsza).

Polana
Piątek 21 czerwca. W zapowiedziach masowych straszenie burzami, piorunami, gradobiciem (spadaniem z nieba zlodowaciałych kulek o średnicy 6 centymetrów). Telewizja straszy, internet straszy, co nie straszy? Nie straszy to co ma się wydarzyć na Grochowickiej polanie, tam gdzie kończy się Ciemność a zaczyna Jasność. W umyśle. I w jego tle. Tam gdzie granica. Dosłownie i w przenośni. 
Z niebem wolsztyńskim przyciemniałym od chmur i niewiadomego, obranie drogi jedynej i właściwej, według wskazań długościomierza - sześćdziesięciojedno-kilometrowej. Po godzinnej jeździe i wielo, wielokrotnym:
- tato ile jeszcze do celu? - zatrzymanie się na Polanie. Rozmowa ze strażakiem i Karoliną Telwikas, dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Kotli i organizatorką, która później zapowie spektakl literacko-muzyczny "Siekierezada" wg scenariusza i w reżyserii Zbyszka Rybki. Wskazują nam drogę pod lasem, prowadzącą do miejsca spoczynku, czyli ogarnięcia Polany swoją obecnością. 
Droga do Lubięcina.
Dobijam do miejsca. Z kierunku rozstawionej przy drodze do Lubięcina sceny rozbrzmiewa "Wish You Were Here" Floydów...
Polana w Grochowicach.
Polana wrażeniowa mocno, niezapamiętana przeze mnie 26 lat temu w ten sposób jak ją widzę. Nawet nie wiem czy to jest tamta polana. Naszego tunelowca namiotowego rozpościeramy przy wschodniej ścianie lasu, ścianie brzozowo-szumiącej, raczej przy jej północnym krańcu. Z nieba ogień słoneczny (o wy co straszycie w telewizji burzami o wy psia mać, nie róbcie tego). Na lewo rozbite ze trzy szałasy, dalej na lewo teren wydzielony dla motorowców, od Motostachuriady.
Piątek, godzina piętnasta. Nadmuchane, to co ma być wypełnione, rozłożone to co ma być pościelone. Wyjście na rekonesans do Grochowic. Na Polanie wzdłuż południowo - wschodniej ściany sosnowego lasu stoiska z jadłem i trunkiem. Piwo 5 złotych za plastikowy kubek, kiełbasa smażona i te inne pyszności. Jak co kto chce. Wzdłuż drogi Lubięcinowej, stoiska z wytworami biorącymi udział w konkursie na produkt lokalny krainy lasów i jezior. Wyniki ogłoszone zostaną dnia następnego. Wracam do naszego tunelowca. Słońce zalewa moją łysą głowę. Stachuriadowców przybywa. Z chwili na chwilę. Tak będzie do soboty, kiedy to nawet godziną wieczorną rozbija się tuż obok:
- "kochanie a czy dobrze zrobiłam". 
Grochowicka scena.
Przy północnym skraju lasu stoją trzy toytoye- czyściutkie jak diabli, prawy skrajny ze spuszczaniem wody. W ich pobliżu wanna z zamontowanymi kurkami sztuk sześć albo osiem. Woda bieżąca zimna ale bez przesady. Nalewa się wiaderko i wylewa na głowę. Piękne chwile. Ze sceny muzyczna eskapada. Formacja Czyż-Franczak-Telwikas, elektro-samplowo zdobywają moją przychylność.
Brawo Artur (Telwikas), brawo. Przed sceną ławki w rzędach i kolumnach. Biorę "Zeszyty Podróżne" Stachury i zachodzę za namiot. Gości wieczoru. Wcześniej ich próba. Przy scenie Adam Ziemianin...
Stoję przy metalowym ogrodzeniu z książką. Wołam nie wiem co do Darka Czarnego, który właśnie wychodzi, mówię coś...czy mógłbym...Janek obok...
Wychodzą wszyscy. 
U Studni - próba.
- Kto pierwszy żartują? - mistrzu...Ryszard Żarowski dedykacja, wspomniany Darek Czarny, Wojtek Czemplik, Ola Kiełb-Szawuła, Adam Ziemianin, Andrzej Stragraczyński...Rysiek fotografuje. 
Adam Ziemianin na próbie grupy U Studni.
Podczas kolejnej owacji.
- idziemy do mamy, mówi Janek
- idziemy, idziemy mówię do niego a do Oli - bo mama z nami jest. Dzięki niej tutaj jestem. Dzięki mamie Fiolce...emocje opadają. Wyszli do mnie z namiotu. Przerwałem Im spokój przed gorąco-grochowickim występem. Byłem na paru koncertach w życiu. Na kilku. Nigdy nie widziałem tylu bisów. Nigdy nie byłem współautorem tylu bisów. A U Studni nie tracili siły. Melodii. Nawet Mistrz Adam zaśpiewał. 
Mistrz Adam odczytuje wiersz.
 
Przed nocą granie w piłkę Janka z Zosią, którą urzekł.
- proszę pani, ale On fajny". Zosia przyjechała do taty. Następnego dnia już jej nie było. 
Przysiadam do ogniska, przy którym Stedogranie. Komisja konkursowa Ustudniowa wybiera zwycięzcę. Gitarka akustyczna w rękach kataryniarza, który ilością zapamiętanego tekstu jak i oryginalnością występu wygrywa. Rysiu Żarowski obok mnie fotografuje. Tutaj każdy jest równy a zarazem gwiazdą. Tutaj się jest sobą przede wszystkim. 
Kołysanie się komarów od naszej krwi. Bynajmniej mojej. Świeczka dwudziestoczterogodzinówka a potem zaśnięcie nad ranem. W nocy spuszczanie powietrza z "łodzi pontonowej" przed obawą upadku. Dawno nie spałem w namiocie. Zdecydowanie dawno
Nocne Stedogranie przy ognisku.

4 pisz śmiało:

ewjadaba pisze...

Dreszcze mnie przechodzą jak to czytam. Na zjeździe w ZSZ cały czas byłem w Grochowicach. Czy za rok też będą śpiewać ?

chalupczok pisze...

Tak, bo się odbędzie po raz dwudziesty :))) Nikt w to nie wątpi.

Karolina T. pisze...

Dzień dobry, "wew tekst" wkradł się błąd maleńki - zapowiadałam spektakl literacko-muzyczny "Siekierezada" wg scenariusz i reż. Zbyszka Rybki :)
Dziękuję za słowo i ślę serdeczności - Karolina Telwikas

chalupczok pisze...

Dziękuję za czujność i przepraszam za rozkojarzenie. Tekst poprawiony. Pozdrowionka z Wolsztyna.
Marcin.