poniedziałek, 31 marca 2014

Pomnik Powstańca Wielkopolskiego w Wolsztynie

Po wczorajszych emocjach, dziś nostalgiczno-mglisty pomnik Powstańca Wielkopolskiego w Wolsztynie na ulicy Rynek.

niedziela, 30 marca 2014

Bycza Góra 2014 - było byczo !

O tym, że na start I Rowerowego Rajdu Crossowego MTB Bycza Góra w lasach Nowej Dąbrowy i okolicznych przydatkach, przyjechałem z Wolsztyna koliflałerem, zatem jakieś dziesięć kilometrów miałem na zagrzanie i wygrzanie, bo słońce dawało od rana znaki, że przyświecać będzie letnią iście temperaturą, o otrzymaniu nr 51 kolejnego startowego, który okazał się szczęśliwy, gdyż Dominik po wyścigu w losowaniu nagród rzeczowych słabość miał do jedynek, o Łukaszu, który sprezentował mi wylicytowaną anonimowo koszulkę i wcale nie chciał na ten temat rozmawiać a ja nie pytałem, gdyż absolutnie mnie zatkało to, że ja w niej miałem jechać, o dziesięciominutowym spóźnionym starcie z powodu...spóźnienia burmistrza, który ostatecznie wystrzelił z hukowca, o pagórkach, braku oddechu, pagórkach, braku oddechu, pagórkach i wręcz downhillach, dwóch glebach niegroźnych, dotarciu na metę po godzinie trzynastu minutach i trzydziestutrzech sekundach, o oklaskach, Robercie który mi gratulował, znakomitej grochówce i powrocie na Garbarnię z oczywistym postojem na moście nad Północnym Kanałem Obry.

Fotki nr 2 i 3 - UM Wolsztyn, nr 4 - Roland Buśko.

sobota, 29 marca 2014

Historia Wolsztyna (część dziewiąta)

Kolejna odsłona: "Wolsztyna i jego dziedziców" dr Stanislawa Karwowskiego, z 1911 roku.  
"...Na dobrach wolsztyńskich mieli Cystersi z Obry w końcu XVIII i na początku XIX wieku zapisaną sumę 50.000 złp., od której płacił Adam Gajewski rocznej prowizyi 2500 złp.
Na mocy dekretu królewsko-południowo-pruskiej rejencyi w Poznaniu z dnia 1 września 1800 r. miał Józef Niemojowski wypłacić mu z puścizny Opaleńskich 60,000 złp.
Adam Gajewski miał długą sprawę z dozorem kościoła farnego wolsztyńskiego i konsystorzem poznańskim o 2000 złp.
Sprawa tak się miała: brat Adama Bonawentura, pożyczył dnia 2 czerwca 1792 r. od ks. Franciszka Bębnowskiego, proboszcza wolsztyńskiego, a kanonika inflanckiego, 2000 złp. zapisanych przez niegdy Elźbietę z Pawłowskich Bielińską, kasztelanową lędzką, w r. 1763 kościołowi wolsztyńskiemu na Jabłonowie i Węglewie, a przez jej spadkobierców, małżonków Zakrzewskich, małżonków Mikorskich, Walknowskich i braci Zakrzewskich w r. 1792 wypłaconych. Tę sumę zahipotekował Bonawentura Gajewski na dobrach wolsztyńskich bez zezwolenia braci, wówczas jeszcze dóbr owych współdziedziców.

Tę tedy sumę zgłosił ks. Bębnowski przy regulacyi hipoteki za południowo-pruskich czasów do zahipotekowania na dobrach wolsztyńskich, ale Adam Gajewski, objąwszy je na swą wyłączną własność, zaprotestował przeciwko temu. Proces toczył się wiele lat, aż wreszcie pomyślnie zakończył się dla Gajewskiego w sądzie międzyrzeckim d. 6 sierpnia 1832 r. Dozór kościoła apelował wprawdzie, ale po niejakimś czasie cofnął apelacyą i wyrok stał się prawomocny.
Drugi proces miał Adam Gajewski z ks. Baruszewskim, proboszczem w Świerczynie. Chodziło o czynsz 10 grzywien od 200 dukatów, który w r. 1534 Mikołaj i Jakób Iłowieccy zapisali Janowi Gostyńskiemu, altarzyście kościoła świerczyńskiego, na wyderkaf, sumę owę przenosząc z Wilczyna na Wolsztyn.
Przy regulacyi hipoteki dóbr wolsztyńskich zgłosił dług ten 1796 r. altarzysta świerczyński, ale Adam Gajewski zaprotestował i rozpoczął się także długoletni proces, który zakończył się pomyślnym dla Gajewskiego wyrokiem sądu międzyrzeckiego z dnia 8 czerwca 1830 r., potwierdzonym przez sąd apelacyjny d. 16 lipca 1831 r. Sąd oparł się najprzód na wizycie kościoła świerczyńskiego z dnia 8 grudnia 1807 r., która opiewała: "prócz tych sum są jeszcze dwie podług dawniejszych wizyt zapisane kościołowi tj. na Wolsztynie dukatów 200, druga złp. 2000 na synagodze poznańskiej, lecz autentycznych dokumentów niemasz na te sumy, a zatem querendować by ich należało, i lubo nie masz śladu, aby kiedy który z proboszczów świerczyńskich od tych sum odbierał prowizye, trzeba będzie jednakowoż dochodzić przyczyn i tych dwóch znacznych kapitałów".

Powtóre opierał sąd swój wyrok na tem, że zapis nastąpił w grodzie poznańskim, a nie w grodzie, do którego jurysdykcyi Wolsztyn należał, po trzecie, że zapis uczyniony był na wyderkaf, wreszcie, że sprawa była przedawniona.
Żoną Adama Gajewskiego była Eleonora Garczyńska, córka zmarłego w r. 1773 generał-majora Stefana Garczyńskeigo dziedzica miasta i zamku Zbąszynia, Przyprostyni (Brandorf), Stefanowa, Stefanowskich Olędrów, Zakrzewka, Nowego Dworu (Weidenvorwerk), Edwardowa, Olędrów Strzyżewskich, Powczyńska, Kąt, Rajewa, Dąbrowki (Gr. Dammer), Samsonki, Olędrów Bolewińskich i kamienicy w Poznaniu, w rynku.
Prócz Eleonory miał generał-major Graczyński córkę Antoninę, żonę Arnolda hr. Skórzewskiego, i synów Antoniego, Franciszka Nepomucena i Stefana, od których kupił dobra zbąszyńskie 1797 r. za 160.000 złp. ich brat stryjeczny, rotmistrz Stefan Garczyński. Gajewska i Skórzewska otrzymały po 40.000 złp.

Dom pp. Adamostwa Gajewskich słynął z gościnności. Wspomina o nim w Pamiętnikach swoich Andrzej Edward Koźmian, który zatrzymał się w Wolsztynie wraz z Aleksandrem Batowskim, wielkim łowczym dworu polskiego, dnia 27 września 1829 r. w przejeździe do Paryża.
Tam zastał Koźmian zięcia pp. Gajewskich, Stanisława hr. Platera, syna Kaźmierza, kasztelana, trockiego, podkanclerza litewskiego, i Izabeli Borchówny, kanclerzówny wielkiej litewskiej, a brata Ludwika hr. Platera, kasztelana Królestwa kongresowego.
Stanisław hr. Plater (ur. w Dowgieliszkach na Litwie 1782 r.), major artyleryi wojska polskiego, wystąpiwszy wkrótce po r. 1815 z wojska, oddał się całkiem naukom. "Położył on - pisze o nim Koźmian w Pamiętnikach - w piśmiennictwie, a zwłaszcza w oddziale nauk geograficznych zasługi. Był przytem najwyborniejszym artystą dramatycznym, zdolnym wystąpić na najpierwszych teatrach paryskich. Rzecz dziwna, w potocznej rozmowie jąkał się, nieraz się zaciął i z trudnością zaczętego słowa domówił. Grając komedyą, nigdy mu się to nie zdarzyło i nie tylko wybornie, ale jeszcze najpłynniej rolę, której się wyuczył, przepowiedział." "Dowcip przyjemny i umysł oświecony zajmującem czynił jego towarzystwo"...

Wolsztyński rynek i ratusz. Kadry z dzisiejszego poranka.

piątek, 28 marca 2014

Kościół pw. Świętego Krzyża w Lesznie

Z leszczyńskiego niechcianego wypadu, przynależny do Placu Metziga w Lesznie, obecnie rzymsko-katolicki kościół pw. Świętego Krzyża, pod którego budowę kamień węgielny, położono w 1711 roku.

czwartek, 27 marca 2014

Prediabetes

Dam radę, by wszystko wróciło do normy.
z 6 marca 2014 (tak jest)...
...z 25 marca 2014 - kościół farny w Wolsztynie z gaski prowadzącej od Jeziora Wolsztyńskiego do ulicy 5 Stycznia (tak musi być).

środa, 26 marca 2014

Bycza Góra

Już w najbliższą niedzielę o godz.11:00, jak na załączonym obrazku.

wtorek, 25 marca 2014

Dworcowa 1 (część powietrzna)

Dzięki uprzejmości tych co myśli mają zatopione wciąż ale to wciąż w balonach - podobnie zresztą jak ja, firmie JMK (z siedzibą już w Powodowie) - Jackowi i Mirkowi oraz rzecz jasna Łukaszowi Ka (o Ty, który trzymałeś nas do startu) - budynek przy ul. Dworcowej 1 w Wolsztynie - Komendy Powiatowej Policji z 13 marca byry.

poniedziałek, 24 marca 2014

Wolsztynówki - chwilówki: fale

O dzisiejszym wykorzystywaniu na moim brzuchu fal ultradźwiękowych z zakresu od dwóch do pięćdziesięciu megaherców, raczej tych niższych, bo na te wyższe przyjdzie jeszcze pewnie czas albo już nie, tego czasu już nie będzie, nie wystarczy by wyższe częstotliwości próbować na swojej skórze a zatem o tych falach i, i innych, falach zimna i falach deszczu, który niestrudzenie pada od wczoraj z przerwami, a niech pada, bo deszcz zbawienny jest no i deszcz z chmur pochodzi, gdyby ich nie było, tych chmur, tych chmur, to by nie było deszczu, nawałnic i kapuśniaczków ale mi dziś chodzi najbardziej o fale przypływu i odpływu. Dobroci. By płynęły zawsze na najwyższych częstotliwościach.
Wolsztyn, ulica Garbarska w kierunku północnym, wyżej w przeciwnym.

niedziela, 23 marca 2014

Rostarzewo - chodnik

Rostarzewo, ulica Wolsztyńska w kierunku do Wolsztyna.
Wieś Rostarzewo, leżąca na szlaku mojego koliflałerowania a oddalona od Wolsztyna o 6 km na wschód, słynie w okolicy z pobudowanych chodników tylko dla szczupłych, którzy i tak mają co robić, by zmieścić się w prześwitach między ekranami dzwiękochłonnymi a budynkami. W Rostarzewie bowiem, na samym środku chodnika głównej ulicy Wolsztyńskiej, (bynajmniej na odcinku od 3 Maja do Szkolnej), kwitną słupy energetyczne i inne znakowce.
Gerard. Zrób coś z tym, zanim w jakiś przyłożę.
Rostarzewo, ulica Wolsztyńska w kierunku Rakoniewic.

sobota, 22 marca 2014

Klofty miłe, wietrzne polany

Wieś Głodno od drogi z Rakoniewic.
Jechałem wprost na nią z Rakoniewic. Zdawało mi się, że wisi nieruchomo, nad Głodnem, ale to było tylko złudzenie. We wsi nieomal wywróciło mnie z rowerem. Potężne podmuchy wiatru, nie wróżyły niczego dobrego. Na skraju Głodna wbiłem się w leśny dukt, który mnie osłaniał rosnącymi od zachodu sosnami. Wczoraj, gdy wracałem z ogniska na Ruchockim Młynie, zaciemnioną do końca porą, czułem się nieswojo. Dziś, pomimo tego, że coś widziałem, czułem się podobnie - tym razem przez to co działo się nade mną, po moich bokach i pode mną. 
Ulewa dopadła mnie 2 kilometry przed Nowymi Tłokami. Przez wierzchołki drzew zauważyłem jeden jedyny burzowy błysk. Zabłocony i zadeszczony dotarłem w powiewach niebieskiej peleryny do celu. Teraz, to spokojnie mogę się zmierzyć z Byczą Górą, która już za tydzień...oj, będzie niezły hardkor.
Pole za Głodnem od Nowych Tłok.