sobota, 31 sierpnia 2013

O morella - te jesiony

Droga w kierunku Cegielska z Gościeszyna.


O tym, że gdy minęło się Cegielsko i za chwilę Zdrogowo, nastąpiła droga początkowo pomiędzy dużymi a potem nie jesionami i te jesiony mnie dopingowały a traktorzysta starał się przyćmić mi oczy tumanem wzruszonego pola i że wiało jak należy już do końca mej drogi ale zaznaczyć, żeby w dobrym znaczeniu te słowa zabrzmiały, te "do końca mej drogi", że nie śmierć się ma na myśli a jesiony na których rosną morele.
Droga do Gościeszyna od Cegielska.

piątek, 30 sierpnia 2013

Morelami coś tu pachnie



Stanąłem wczoraj na tym a la moście, nad Kanałem Północnym Obry, gdzieś pomiędzy Gościeszynem a Borkami, przed psiakrew „szwedzkim szańcem”, do którego znaki prowadzili „tylko 3 kilometry”...
Stałem i słuchałem jak komarzyce ciągną bezcenną moją czerwoną, co nie zawsze jest czerwona, ale wtedy, wczoraj znaczy się była słodkadoczerwoności, nad wyraz, nad słowo, nadbardziej od znakomitego bicia serca. Pozwalałem jej na to...by taka była.
Stałem tam wśród, patrząc ku zachodniemu, co najmniej dwa takie mostki-pomostki nad kanałem, prosto jak w mordę przełożone nad wodą przez szanownych potomnych widząc. 
Całkiem niezbity z tropu i kursu do przodu rwałem darń pobocznej piaszczystej, ciągle na wprost ku zdziwieniu ostatecznym łąkowym, kończącym podróż o czym już wczoraj kreśliłem.
Dziś czuję się znakomicie...morelowo.

czwartek, 29 sierpnia 2013

Szwedzki szaniec

Zachciało mi się. Gdy już byłem z dala od ludzi, nawet bardzo, wyładował się telefon. Jechałem jednak śmiało, prosto w piachu po pachy, aż dotarłem do łąki. Skończyła się droga a mi pomysł na powrót. Było ciężko jak cholera. Wyskoczyłem z lasu gdzieś przed Borkami. 
33 kaem ale w nogach chyba ze 60.
Idę spać.
Ostatnie zdjęcie, które miałem ochotę zrobić. Za mną Kanał Północny Obry.

środa, 28 sierpnia 2013

Klonie mój klonie

Przy ulicy Dworcowej 1 w Wolsztynie, pomiędzy budynkiem Komendy Powiatowej Policji a Cmentarzem Żołnierzy Radzieckich, zamordowano dziś klona. 
Cześć jego pamięci. 

wtorek, 27 sierpnia 2013

Dworcowa z pięterka

Zbieg ulicy Dworcowej i 5 Stycznia w Wolsztynie z dzisiejszego ranka.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Wolsztynówki-chwilówki: ten który odpowiada

Przestańcie biec. Zatrzymajcie się na chwilę. Poświęćcie dwie minuty na to, by się trochę zastanowić i odpowiedzieć choć na jedno z wielu pytań.

Park Miejski w Wolsztynie, promenada.

Tekst: Jean d'Ormesson

niedziela, 25 sierpnia 2013

Folk Mashina w Wolsztynie, czyli lepa, lepa

Dziś, pomiędzy zachodem a wschodem (właśnie w tej kolejności) na ogrodach Gminnego Centrum Informacji w Wolsztynie, przy ulicy Dr Kocha, zagrała i zaśpiewała męska trójsolówka białoruska o nazwie Folk Mashina, którą obserwowało i zachęcało do dalszego, wybrane przez siebie grono w ilości do stu (raczej nie więcej) kobiet, mężczyzn i zwierząt.
Klimatyczna muzyka w której usłyszałem: uspakajające mantry, góralsko-polskie zaśpiewy i inne rusko-białe cuda rytmiczne, wprowadziła mnie w odpowiedni zakręt, w odpowiednie myślenie. Wokalista zdaje się jest kluczem do powodzenia tego projektu, z charyzmatycznym głosem, lekko zmanierowany ale nader oryginalny. 
Na koncercie stawiłem się dzięki Pati-la-bell, której dziękuję za i za 10 i pół.

Chciałbym, by Folk Mashinę usłyszał Armin van Buuren...świetny koncert.

sobota, 24 sierpnia 2013

Pętla borujska

Boruja od Nowej Tuchorzy.
Boruja - stamtąd przydreptałem.
Z tego samego miejsca tylko na wschód - droga do Borui Piaski. Nad jezioro.
Ależ mnie ciągnęło w borujowe klimaty, ciągnęło jak nic na tym świecie albo prawie jak nic więcej (nie pisać o tym co jeszcze ciągnie i tym podobne) - od dłuższego czasu, ale to zawsze coś, zawsze pod wiatr i przeciw wichrom i zawsze jakiś niepozwalający paluch mi kiwał, sprzeciwiając się pomysłom wiadomym. 
Boruja Piaski, tak zwana dzika plaża.
 
Dziś wsiadając na koliflałera, obolały po przedwczorajszym ataku na musculus qadriceps femoris, zamierzałem w rytmie obieraniabanana przejechać się to tu i tam. Już na pierwszym zakręcie wspomniałem w myśli o odbywających się w sąsiedniej gminie uroczystościach Święta Świni. Wpadło mi w łeb: na drogach będzie pustawo, jedź chalupczoku do Borui.
Jezioro Białe czyli Kuźnickie.
 
I chalupczok pojechał. Faktycznie, arterie niewielkomiejskie były pustawe co oznacza, że bezpieczne, co oznacza, że miałem rację. Pogoda idealna słoneczno-chłodno zawiewana.
I pomyśleć, że dzień tak paskudnie się zaczął....
Droga wcaleniemordęga do trzystapiątki asfaltowej.
Z tego samego miejsca w przeciwnym kierunku.
Zapisek szprychowy: wedle mapy wyszło 40.1 km co dało czas z zatrzymaniem na zdjęcia 1:52:34. Następnym razem pojadę tam po chlebuś.

piątek, 23 sierpnia 2013

Dla Łukasza (w południe)

Plaża w Ustroniu Morskim a raczej niebo nad nią. Plażą. I nade mną. Niebo.
Glajty silnikowe.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Dla Łukasza (o zachodzie)

Ustronie Morskie.
Ładnie dzisiaj latali Panie doktorze balonowo nad Wolsztynem. Jak ładnie we trójkę. I czerwony zmartwychwstał. Nie było innej opcji. Wiem. 
Mi tak dobrze jechało się koliflałerem, że zatrzymać się nie mogłem. No i pierwszy raz bez plecaka. I bez aparatu. Radość, że czerwony zmartwychwstał jeszcze raz. Gdy je oglądałem gdzieś pod Chorzeminem przypomniałem sobie o tych zdjęciach nadmorskich.
Łukasz - jutro część druga.
Zmierzyłem pierwszy raz czas na podwójną pętlę: 1:02:46. Sam nie mogę się nadziwić. Jest dobrze Panie. Jest dobrze.

środa, 21 sierpnia 2013

Ustronie Nadmorskie - opłotki

Piszę tą wieś zachodniopomorską, gdyż zostawiłem w niej tego roku parę kapsli i niekoniecznie świeży oddech, śpiąc, budząc się, słuchając szumiących brzóz, chodząc wcale nie po głównych arteriach i wśród ludzi, piszę tą wieś, gdyż siedząc w cieniu drzew, zapisało się w zeszycie, który się zabrało w podróż (by był "pod renką" i "w razie czego"), zapisało się zatem tamto czucie powietrza i wiatru i było to bezspornie trzeciego sierpnia tego roku a zapis o którym piszę zadatowałem na dzień ósmego sierpnia tego roku, nie wiedzieć dlaczego (chociaż teraz już wiem, tłumaczę to sobie w ten sposób, że wiem), co zauważyłem dopiero po tym, dwa dni następne po ósmym sierpnia, kiedy to o dwudziestejtrzydzieścidwie odebrałem telefon z bardzo smutną informacją, bardzo smutną...dla mnie i dla mojej rodziny.
Piszę Ciebie Ustronie tutaj ostatnio więcej niż Wolsztyn, gdyż zaczynam zauważać w Tobie znaki szczególne, których nie rozumiałem...