Zanotować, że dziś, po zachodzie słońca a słońce zaszło nad Wolsztynem o 21:08 czyli godzinie dwudziestejpierwszejzeroosiem (gdzie powinny być oddzielniki sprawdzić później), gdy trzymało się w ręce dwa opakowania słonecznika solonego firmy o nazwie z literą eM na początku, w prawej ręce, bo na lewym ramieniu miało się przewieszoną torbę-borbę i gdyby trzymało się te opakowania z firmy eM w tej ręce, czyli lewej, to byłoby niezręcznie, zatem gdy się je trzymało w prawej ręce i chodnikiem doszło się do skraju, gdzie jezdnia się zaczyna i kończy się sielanka ulicy mojej rodzonej od dwudziestu lat (będzie w lipcu) a nawet napisać, że od drugich dwudziestu lat, to, to stanęło się dęba, tak pośrodku, w osi jezdni, z kalafą rozdziawioną (a kalafę rozdziawić u mnie to rzadkość) a potem z uśmiechem gdy się sobie samemu uświadomiło, że się stanęło po raz pierwszy na przejściu zebrowym, na mojej ulicy rodzonej od dwudziestu lat (będzie w lipcu dziesiątego) a nawet napisać, że od drugich dwudziestu lat i że takim zkalafoniałym zastygło się póki co, siedząc przy biurku i licząc godziny do zachodu słońca jutro, które utonie nad Wolsztynem o 21:09 czyli minutę później niż dziś i minutę wcześniej niż pojutrze.
wtorek, 4 czerwca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 pisz śmiało:
No no, ładnie, ładnie...! :)
Miodzio...:)
"Wielkie ci dzięki, szumie koronny,
za twoje piosenki"...
Prześlij komentarz