wtorek, 28 stycznia 2014

Z Czesławem po Wolsztynie (most na Dojcy)

Bardzo lubię wracać, wracać do ojczyzny mojego dzieciństwa.
Wolsztyn, ulica Niałecka do Niałka Wielkiego.
W stronę przeciwną, do ulicy Poniatowskiego.
Pierwsza wzmianka o Niałku Wielkim pochodzi z 1155 roku, kiedy to stanowiła własność biskupa wrocławskiego i chociażby z tego powodu musiała być wsią zasobną. Ciekawe, że parę kilometrów dalej, leżące na wschód Komorowo, miało też swoją parafię i kościół, który znajdował się obok dzisiejszej Kaplicy ss. Miłosierdzia p.w. Niepokalanego Poczęcia NMP, ale należące do biskupa poznańskiego. 
Wieś Niałek, była własnością potężnego rodu Niałków-Jeleni, którzy w wieku XIII i XIV wieku, odgrywali bardzo dużą rolę w Wielkopolsce. Jeden z nich Wincenty z Niałka, był arcybiskupem gnieźnieńskim w latach 1220-1232 i kanclerzem na dworze księcia wielkopolskiego Władysława Laskonogiego. 
Po lewej stronie widoczne ślady po grobli.
Na Dojcy, pomiędzy dwoma jeziorami wybudowany był młyn wodny, należący do właściciela Komorowa - Luderusa i jego syna Peregryna (peregryn to pielgrzym, peregrynacja to pielgrzymka, imię dość popularne wśród rycerstwa śląskiego, więc też prawdopodobnie stamtąd przybyłych na te tereny). W 1284 roku Luderus z Peregrynem, darowali młyn oberskiemu opatowi Janowi. Zezwolili mu również na budowę jazu czyli grobli używając do tego ziemi i chrustu ze swoich włości. Do dziś dnia widać ślad usypanej grobli; przed mostem na Dojcy przy ulicy Poniatowskiego, po jednej i drugiej stronie drogi widoczny jest spadek. Ta grobla została usypana sztucznie przez cystersów - oczywiście nie oni ją usypali, tylko chłopi, którzy należeli do dóbr oberskich. 
Most na Dojcy. Wolsztyn, ulica Poniatowskiego.
Następnie zbudowano drewniany most w tym samym miejscu, gdzie dziś jest betonowy. Używany i odnawiany przez lata przetrwał, aż do 1939 roku, kiedy to saperzy polscy, żołnierze 14 Dywizji Piechoty wysadzili go w powietrze. Wysadzili również most kolejowy na rzece Dojca (obecnie przy ulicy Rzecznej). Gdy 7 września 1939 roku, wojska niemieckie wkraczały do Wolsztyna, musiały obok, pobudować drewnianą kładę, przez którą się przeprawiali (w rejon parkingu przy Bojowniku). Stały tam rozstawione przez miejscowych Niemców stoły z poczęstunkiem - tak witali swoich "wybawców". Krótko po tym, Niemcy zmuszając Polaków do pracy, zbudowali ponownie drewniany most, który służył przez całą okupację. Na krótko przed wkroczeniem Armii Radzieckiej, most podminowano. 
W lewo do Obry, prosto do Powodowa w prawo do Chorzemina.
Rzeczka Dojca.
W mroźną noc 25 stycznia 1945 roku, od strony Powodowa nadjechało kilkanaście czołgów radzieckich. Ta szpica pancerna, chciała przejechać przez Wolsztyn, ale zatrzymali ich na skrzyżowaniu ulic: Poniatowskiego, Bohaterów Bielnika i Niałeckiej, mieszkający tu Polacy, ostrzegając o zaminowaniu. Dowodzący oddziałem pancernym, starszy lejtnant rozkazał, żeby parę czołgów pojechało na Obrę a pozostali razem z nim, pojechała do Chorzemina, objechała Jezioro Wolsztyńskie, wjechała do Karpicka oswobadzając przy tym obóz jeńców na Komorowie (Stalag XXI C/H Wollstein). 
Mostu na Dojcy, nie zdołano wysadzić. Na drugi dzień, schwytano 8 Niemców, którzy musieli go rozminować. Dopiero w 1966 roku, przez wolsztyńskie przedsiębiorstwo, został zbudowany betonowy, wraz ze śluzą (różnica 1 metra pomiędzy Jeziorem Wolsztyńskim a Berzyńskim). Oddano go do użytku 23 grudnia.
W listopadzie 2010 roku, zakończono prace modernizacyjne śluzy i budowę czterech pomostów.

3 pisz śmiało:

... pisze...

Piękna zdjęciowa wycieczka

ewjadaba pisze...

Myślę, że Czesio się cieszy. Tym bardziej, że teraz mija jego trzecia rocznica spacerku po niebie.

chalupczok pisze...

Tak. 24 stycznia.
Właśnie wspominając tą datę pomyślałem by pójść...tropem, Jego tropem. Z pierwszego posta może to nie wynika, ale mam zamiar poczynić stosowne wzmianki w przyszłości.
Dzięki za naprawę jeszcze raz.