czwartek, 2 stycznia 2014

Odbiłem się, żebym nie wjechałem

Południowa noworoczność biła ciszą po moich skulonych w ciepłej czapce uszach. W pobliżu Morskiego Oka napotkałem parę pieszych.
- Od pałacu idziemy i gdzie teraz do Wolsztyna, zagadnął On?
- A w tamtym kierunku droga dokąd prowadzi, serwował nerwowo pytanie za pytaniem?
- Tam...wstrzymałem na chwilę oddech...tam do Tuchorzy, Kuźnicy albo...do Borui - tam ja się udaję, dopowiedziałem niemrawo, nie wierząc sam w to co mówię.
- Niech pan uważa, powiedziała Ona na odchodne, bo dziś jest ślisko...
Czterysta metrów dalej witała mnie pozdrowieniami grupa nordyckich chodziarzy, życząc noworoczności na Serdeczny Rok. Odpowiedziałem im krótko, czując jednocześnie szarpnięcie kierownicy. Wyrwa w którą wpadłem zmusiła mnie do zmiany kierunku jazdy. Skręciłem kierownicą w prawo gdzie w poprzek leśnego duktu drewniany drąg grodził wjazd. Ominąłem go w momencie w którym powinien nastąpić upadek. Nie słyszałem nic więcej oprócz zimnego potu występującego mi na plecach...

Okolice Jezioro Wioska i stawów na Ruchockim Młynie.

0 pisz śmiało: