czwartek, 16 września 2010

Na polu

"...Lato było. Samo złoto lata, które nie w środku latowej pory jest, nie w samym środku, równo między jedną połową a drugą, ale na początku drugiej połowy, a nawet troszeczkę dalej. Ja to zbadałem parę razy. Popołudnie było. Wczesne popołudnie.
Gdzie ja mogłem być o tym czasie dnia i roku? Gdzie ja się mogłem obracać o tym złotym czasie? Byłem tam, gdzie trzeba być. Byłem tam gdzie trzeba być i gdzie jest najlepsze miejsce o tym czasie. Bo mam, mam nieraz wielkie szczęście. Byłem w polu. O, nie będę mówił, gdzie byłem jeszcze wczoraj, gdzie spałem dzisiejszej nocy i dlaczego tak krótko, i jak się znalazłem nagle i niespodziewanie w złotym polu o złotym czasie. Nie będę mówił, czy jestem głodny, czy nie tak bardzo, czego szukam i gdzie idę, co mnie gna. Nie muszę o tym mówić. Sumienie mam spokojne. Ale muszę powiedzieć, jak w polu było. Jak było w polu. Niezmierna, niezmącona spokojność unosiła się nad rżyskiem...Nieludzki spokój panował w rozgrzanym powietrzu. W jego sumieniu. I jak się znam i wiem, jaki jestem, jakie mam sumienie czyste i spokojne, tu nie było co się z tym mierzyć. Bo to był spokój żywy i martwy razem wzięte, czyli coś takiego może jak spokój dziecięcia, co urodzone dopiero zasnęło pierwszym snem swoim niepowtarzalnym. Bo drugi sen już chyba inny jest. Powtarzalny. Bo między pierwszym snem a drugim ono już pozna głód, jak wygląda...".
Podchorzemińskie pola w kierunku Wolsztyna i Jeziora Wolsztyńskiego.

2 pisz śmiało:

Marcin pisze...

Świetne te chmurki -jak namalowane.

chalupczok pisze...

Bo tak je sobie namalowałem...w głowie.
:)