czwartek, 9 września 2010

A co tam na Ruchockim Młynie (część druga)

Bywam tutaj często, gdyż od maja do listopada poluję na tym terenie. Poluję czyli zbieram. Bo jestem zbieraczem. Kolekcjonerem. Kości? Nie! Grzybów oczywiście. Za każdym razem zauważam coś innego. 
Znaczy się miejsce godne zaglądania. A że pełne grzybów?! Gdzie w tym roku grzyby nie rosną!? No gdzie???
Oczywiście, na zdjęciach niewidoczne są zabudowania mieszkalne i gospodarcze Przysiółka - Ruchocki Młyn. Woda spadająca z kaskady to  rzeka Dojca, płynąca pomiędzy pobliskim Jeziorem Wioska a sztucznym stawem przylegającym do Ruchockiego Młyna. 

6 pisz śmiało:

faye pisze...

great landscapes..
the water flow looks inviting

Anonimowy pisze...

Stare młyny mają dziwne i tajemnicze historie. U moich teściów na ścianie wisi obraz przedstawiający drewniany młyn w górach. Jak tam mieszkaliśmy lubiłam leżeć i patrzeć na ten obraz. Jakaż to tajemnica zachęciła malarza do uwiecznienia tego młyna na obrazie? Albo co w sobie ma taki młyn, że Marcin z Wolsztyna o nim pisze? ;)

O rany! Jak natura pożera ten spychacz!!! :)

pozdro:*

chalupczok pisze...

Chyba miałem taki sam obraz...taka dziewczyna nie szła czasami gdzieś w tle???.
Marcin o młynie pisze nie pierwszy raz :)
A co ma w sobie "taki" młyn, że o nim piszę....hm...

"Oddech weź
Już najgorsze jest za tobą
W końcu gdzieś
Będzie lepiej, daję słowo
Nie bój się
Uwierz w siebie
Masz już wszystko
Poczuj więc że przed tobą cała przyszłość
Przecież wiesz

Że cisza i wiatr, słońce i radość
Deszcz na twych skroniach
Cóż więcej mógłbyś chcieć
Gdy czas kończy się
Nic się nie stało
Kolejny idzie dzień".

Anonimowy pisze...

A szła.. :) i szczyty górskie takie strzeliste, niebieskawe.. a w dole wśród zieleni młyn z wielkim kołem, droga i mostek (chyba)..

No tak.. przemijanie, upływ czasu jak wody na łopatkach. Ale jeśli to zauważamy to znaczy, że jeszcze żyjemy!

I ja powiem krótko: również podziwiam Cię za to, że masz pasję! Dzięki temu człowiek jest wesół, jest ciekawy i można z nim godzinami rozmawiać, dowiedzieć się sporo o miastach, państwach, świecie.. Cieszę się, że TU trafiłam :)
pozdro:)

K-aha pisze...

U mnie w lesie więcej ludzi niż tych grzybów :))))

Grażyna pisze...

Wiesz co mnie zawsze zastanawiało: dlaczego ta miejscowość nazywa się właśnie Ruchocki Młyn? Jest też inna miejscowość przed Poznaniem Ruchocice i tutaj też stawiałam sobie zawsze znak zapytania.
A co do grzybów, rzeczywiście było ich w tym roku sporo... przywiozłam sobie tutaj do Włoch i pachną mi tak jakbym była w lesie, gdzieś tam w Wielkopolsce.