piątek, 24 września 2010

Ocalić od zapomnienia (wspomnienia Jana Tomińskiego) - część druga

"...Ojciec skończył 21 rok życia (1888 rok). Oglądał się za ożenkiem. Upatrzył sobie córkę gospodarza Reymanna z Kiełpin imieniem Bronia. Różnica w stosunku majątkowym była wielka. Reymann posiadał przeszło stu morgowe 1 gospodarstwo ziemi żyznej. Dziadek miał gospodarstwo o połowę mniejsze. Majątku ojciec w gotówce prawie że nie otrzymał. Jego majątkiem było wyuczenie się rzemiosła. Bronia (Reymann) wkrótce została wydana za mąż za restauranta Kaźmierczaka w Kiełpinach – zwano go Barunem - „Barun”.
 Z kierunku Powodowa do Kiełpin. Zdjęcie z sierpnia 2009 Staszka Kruchlika.
Zjawili się stręczyciele do ożenku. Okazją do tego w pierwszym rzędzie były odpusty. Jeden z takich stręczycieli prowadził ojca na odpust do Zbąszynia (Matki Boskiej Zielnej i Krzyża ) by spotkać się z jakąś kobietą (przysadzistą). Ojcu się wcale nie podobała. Miał już upatrzoną moją matkę, która również była na odpuście. Matka moja wtedy mieszkała w Boruji. A z Boruji do Zbąszynia jest 12 kilometrów. Na odpust szli pieszo, boso, bo było wygodniej, szkoda było obuwia. Obuwie nieśli w ręce albo na ramieniu. W Zbąszyniu odpoczywali w Strzelnicy i tam się posilali. Tu ojciec wcale nie chciał się spotkać z tą, którą stręczył stręczyciel. Widział tylko moją matkę.
Babka moja, czyli matka ojca pochodziła z Boruji z rodziny Bedło. Imię jej było Regina.
Ojciec wrócił z odpustu.
- podoba ci się ta kobieta? - spytała się matka,
- nie wcale jej nie chcę
- a kogo byś chciał?
- Rzepy - Maryśkę – to była moja matka. Matka ojca dopomogła do skojarzenia.



  • Mój pradziadek Jan Tomiński, s. Michała i Reginy Bedła, ur. 25.03.1867 w Wojciechowie, zm. ok. 1950r. w Siedlcu i jego żona Marianna Rzepa, c. Stanisława i (?) Waligórskiej, ur. 26.08.1866, zm. 11.08.1939 r. Siedlec.

    Po ożenieniu się ojciec z matką zamieszkał w Tuchorzy i pracował w majątku jako kołodziej. Właścicielem majątku był Bendel(o), kiedyś podobno jeden z jego przodków był sekretarzem właściwych właścicieli folwarku. Przez różne machinacje doprowadził, że majątek przeszedł na jego własność. Zagorzały myśliwy, hodował dużą ilość gołębi. Ojciec musiał je chwytać i z gołębnika odpowiednio puszczać; najpierw jednego, potem drugiego. Bendel stał na podwórzu i strzelał do nich. Złościł się, jeżeli gołębie nie były odpowiednio puszczane. Z chartami urządzał konno polowania na zające. Przed żniwami na swym polu kazał wysiec między żytem pasy jako miejsce biegu do wyścigów konnych. Nie „polował” tylko na zwierzynę. Chodził po polach i nie darował napotkanej samotnej kobiecie. Jeżeli jechał powózką zawsze miał ze sobą fuzję. Strzelał do każdego napotkanego psa i nigdy nie chybił. W Berlinie w pewnych okolicznościach zastrzelił. „chłopa”. Za karę musiał nosić na karku powróz.
    Z uwagi na to, że Bendel „pilnował” na matkę – rodzice przenieśli się do Siedlca, gdzie kupili chatę (pod słomą) i coś koło hektara roli...".
    Mój dziadek Jan Tomiński, s. Jana i Marianny Rzepa, ur. 11.07.1901 r. w Powodowie, zm. 25.12.1974 r. w Wolsztynie.
     
    1Morga (także mórg, jutrzyna) - historyczna jednostka powierzchni używana w rolnictwie. Początkowo oznaczała obszar, jaki można było zaorać lub skosić przez jednego człowieka jednym zaprzęgiem w ciągu dnia roboczego (dokładnie: od rana do południa), a jej wielkość wynosiła - zależnie od jakości gleby, zaprzęgu i narzędzi w Europie 0,33-1,07 hektara.


  • 1 pisz śmiało:

    Marcin pisze...

    Fantastycznie się czyta te wspomnienia. Dzięki, Marcinie, za podzielenie się nimi.