czwartek, 20 października 2011

Jesień nad jeziorem

Jestem zadowolony z dzisiejszego wypadu w to miejsce. Ostatnio byłem tutaj podczas tegorocznej sierpniowej burzy. Zadowolony jestem dlatego, że pod koszulę zawiało mi wiatru północno-mroźnego. A lubię zawiania. Zadowolony jestem dlatego, że poczucie chłodu, łagodziło słońce jeziorujące. A bardzo lubię łagodzenie jeziorowe. Zadowolony jestem w końcu, bo nie ma miejsca dla mnie wypadowego bardziej. 
W ogóle! Nie ma dla mnie nic bardziej.    

Karpicko. Nad Jeziorem Wolsztyńskim.

9 pisz śmiało:

anjax pisze...

nie wygląda jak jesień:P

chalupczok pisze...

bo każdy widzi to co chce :)

bellaisabella pisze...

:))tak,każdy widzi to co chce.
Ja byłam tam dwa tyg temu i też wiało.
Pięknie tekst i przemyślenia:)pozdr

chalupczok pisze...

Znam osobiście jeszcze kilka osób, którzy lubią tam bywać.
Bez względu na to, czy jest zima, lato, wiosna, wiosna, wiosna...

bellaisabella pisze...

Wiosna,wiosna,wiosna o taaak:)

chalupczok pisze...

a najlepsze jest to, że w moim ogrodzie na śliwie pokazały się kwiaty i zakwitły zawilce hahaha

bellaisabella pisze...

A wiesz dlaczego?Ponieważ kto kocha wiosnę,ten widzi to co chce:)Niejeden nie zauważyłby tego:))

Robert Trzciński pisze...

No ja widzę, że u Was w Wolsztynie to jeszcze trochę lata zostało. :)

Giga pisze...

Wcale się nie dziwię, że nie dla Ciebie miejsca bardziej wypadowego jak to jezioro. Widziałam je nie raz. Zdjęcia bardzo ładne, a o jesieni świadczą tylko rośliny przy jeziorze, reszta to zielona wiosna. Pozdrawiam