Pomiędzy stawami Ruchockiego Młyna a Jeziorem Brajec, rozpościera się podłużne Jezioro Wioska. Jezioro to w latach siedemdziesiątych znajdowało się pod pieczą Państwowego Gospodarstwa Rolnego w Skokach (wieś Skoki od tego miejsca znajduje się lekko ze setkę kilometrów). Pegeerowcy mieli w wielkim poważaniu gospodarkę wodną jeziora, Dojcy i wszelkich wód, które spływały do niego. Jednego roku (nie pomnę), jezioro puściło w szwach złączywszy się wodami ruchockich stawów. Podobno, karpie, szczupaki i inne promieniopłetwe łowiono rękoma lub widłami. Rabunek był wówczas wielki. Kolega mi mówił, że zna jednego, któremu do dziś ość w gardle stoi od kradzionego amura. Ale!
Po tym, teren ten zabrał w gospodarowanie "prywaciarz" i zrobił "porządek".
Ja w ubiegłosobotni świt, tylko dotknąłem obrzeża Jeziora Wioska, bo niemiłosiernie grzyby wybiły w powietrze i poleciałem w leśne oczerety. Nie szedłem dalej na północ. Bo dalej żyją i latają...etam nie napiszę, bo głośno będzie i wiaruchna się zjedzie z całej Wielkopolski. Lub nie daj Bóg z innego Zadzidzia.
4 pisz śmiało:
Wchodzisz w haszcze i... łup do jeziora. :D Trochę mi to przypomina jedno miejsce nieopodal Warszawki.
Wczoraj zapłaciłam :)))))
Ja tam wolę grzyby, niż ryby, których ość może mi w gardle stanąć :-). Pozdrawiam
Ale fajna mgła!
Prześlij komentarz