środa, 2 listopada 2011

Za duszno o Panie

Według podań w Zaduszki istnieje tradycja zapalania ognia - zniczy, lampionów, świec, na grobach zmarłych. Kiedyś w miejscach pochówku rozpalano ogniska w wierze, że ogrzeją błąkające się po świecie dusze. To dzień rozpamiętywania, nostalgii, wspomnień, wyciszenia. 
Ja z wyciszeniem i wspomnieniem poszedłem od ludzi. Do przyrody, zapalając w jej śpiewie ogniki swoich uczuć. Czy postąpiłem po katolicku, czy po pogańsku, tego nie wiem. Postąpiłem wg swojego serca.
Łąbędziówek, czyli zdjęć tychże ptaków mam całkiem sporą kolekcję. Czasami udanych całkiem. Nie o "udaność" jednak mi dziś chodzi.
Sójki ptaka, nigdy wcześniej nie ująłem. Udało się w lesie. Sójka ptak przyleciał dziś po raz pierwszy do naszego karmnika w mieście...
...a gęsi w tym czasie ulatywały. Tylko nie wiem dlaczego na wschód?
Stawom na Ruchockim Młynie wody ubyło, ale urody przybyło. Dziesięć.
Podobnie w przylegającym Jeziorze Wioska.
W jego toni, na słupku, pomiędzy krzyżówkowymi kaczkami, na dwóch nóżkach, rozsiadł się kormoran czarny.
Natrafiłem na wyżerkę dla dzięciołów.
Sam las nie wydawał mi się straszny, ale czasami między sosnami coś przebiegło...
...nerwowo naciskałem spust migawki, ostrząc zamglonym okiem na grzyby...
...właśnie...grzyby.Kilka wpadło do listopadowego koszyka. Raczej ostatnie.
Pomimo chwil nerwówek, ciśnienie miałem oczywiste. Gałki oczne nieprzekrwione. Puls stabilny. Drgania rąk niezauważalne. Słowem wszystko było w normie. A nawet w "idealmie".
Kiedyś mówiono, że w Zaduszki nie wolno deptać (kapusty), klepać (masła), czy spluwać (przez lewe ramię). Nic się nie mówi o tym, że nie wolno oddać się w objęcia (lasu)...
Kto szuka, ten znajdzie drogę...do Jeziora Brajec. A to wszystko przez to, że za duszno mi...

6 pisz śmiało:

Anonimowy pisze...

A zatem tak wygląda sójka. Widuję czasami dwa takie osobniki na drzewku- sumaku, który zagląda do mnie przez okno. Dwa dni temu pieknie się prezentowały na tle jego rdzawych lisci.
Ty pewnie byś to uwiecznił. Ja tylko podziwiałam zza okna. Może trzeba pomyśleć o zamianie gabinetów? Ula

Unknown pisze...

Hehe - Brajec i okolica zawsze mi się podobały.Pamiętam noce nad jeziorem i nawoływania żurawi o poranku, coś fantastycznego-polecam każdemu...

chalupczok pisze...

- Lubię gabinet z którego widać sumaka :)
- Brajec...jezioro które boję się sfotografować a co dopiero wspominać...

anjax pisze...

sójki przylatują do mojego karmnika na oknie, bo uwielbiają słonecznik, a tym(i nie tylko tym)karmię ptaszynę dziką;)sójki to naprawdę spore ptaki choć na takie nie wyglądają, widać to dopiero wtedy gdy z ledwością mieszczą się w karmniku:D, a Tobie mogę podpowiedzieć, że dużo sójek widywałam w Karpicku, w lesie za "Montaną"

Marcin pisze...

Świetne, jak zwykle, ujęcia. Dziękuję za sójkę szczególnie, nie widziałem jej nigdy na żywo. Ale moje ulubione to perspektywa drzew w magicznym, tajemniczym lesie.

chalupczok pisze...

-Sójka, kiedy ją dorwałem niesamowicie skrzeczała. Nie był to śpiew anioła. Być może, że wrzeszczała, bo wystraszyła się mojej postaci.
- w tą "perspektywę" wjechałem kiedyś samochodem, przy dość obfitym śniegu "tylko by zawrócić". Jak na zimową porę roku i "ruch" na tejże drodze, myślałem o pozostawieniu mojego mustanga i zabraniu tyłka w troki. Szczęśliwym jest człowiekiem, urodzonym w niedzielę, gdyż nadjechał ciągnik rolniczy i naprowadził mnie na odpowiedni tor.
Czy ten który widział moje położenie słyszał też moje okrzyki, przeważnie zaczynające się na ka i je, tego nie wiem.