Do Kruszwicy wpadłem tylko na godzinę, na godzinę tylko, bo to za granicą...powiedziało się w ubiegło-sobotni wieczór, siedząc przy kominku, parafrazując słowa piosenki Tomka Wachnowskiego - "Śniegowice"...
...za granicą, czyli w województwie kujawsko-pomorskim, przylepionym do wielkopolski jak koszula do brzucha nad ranem.
Kruszwica leży na północny-wschód od Wolsztyna i oddalona jest o 200 kilometrów. W tym przypadku muszę się jednak poprawić i napisać, że to Wolsztyn oddalony jest od Kruszwicy o 200 kilometrów. Przecie tu a nie gdzie indziej "zaczęła" się Polska.
Jak głosi znana legenda w Kruszwicy znalazł schronienie pozbawiony władzy, okrutny Popiel, który zginął w wieży na jeziornej wyspie zjedzony przez myszy. Po jego śmierci rządy objął ubogi Piast - twórca nowej dynastii. Mój prapapuć.
To na Wzgórzu Zamkowym stoi ceglana, gotycka samotnica, Mysia Wieża, posiadająca wysokość 32 metrów. Jest pozostałością po zamku obronnym zbudowanym przez króla Kaźmierza Wielkiego, około 1350 roku.
Od pewnego czasu trwają tutaj prace remontowe, dlatego też wejście na szczyt "wieżyczki" jest niemożliwe (drogę tarasują schodzący ze skrzynkami po piwie robotnicy); widok zatem na Jezioro Gopło i półwysep Rzępowski jest lekko niedoskonały, gdyż z niepełnej dostępnej normalnie wysokości.
Zresztą.
Jaki widok mógłby być, przy tak obfitej mżymżawce.
Na zachód od wieży, w jej pobliżu znajduje się Przystań Rusałka, gdzie można zobaczyć...Rusałkę.
Na wschodnim brzegu Jeziora Gopło, wznosi się natomiast kolegiata p.w. św. Piotra i Pawła, wykonana z ciosów granitowych i piaskowcowych, otoczona cmentarzem i ulicą. Cmentarną oczywiście. W kolegiacie natomiast co? Remont. Ha!.
Do Kruszwicy wpadłem tylko na godzinę, na godzinę tylko, bo to za granicą...(cdn).
5 pisz śmiało:
byłam chyba w Kruszwicy ze 3 razy, "szkolnie" oczywiście, bo to przecież w ramach Szlaku Piastowskiego się zawsze zwiedza, ale będąc małą, głupią i przestraszoną nigdy nie wchodziłam do wierzy ze strachu przed myszami mutantami, a co ciekawe ja się wcale myszy nie boję:D ale ta legenda o Popielu sprawiała że myszy stawały się moim największym wrogiem... :D
Pierwszy raz w tym roku zagościła u mnie w domu polna mysz. Kiedy ją pierwszy raz zobaczyłam myślałam,ze umrę ze strachu.Ale i tak dobrze,że był szara. Jak zacznę widzieć białe myszki, to wtedy zacznę się martwić :))))
Pozdrawiam !
Że też chciało Ci się 200 km. jechać po to, by przesiedzieć tylko godzinę...
Hm, fajna ta przystań.
hehehe godzinę to ja byłem w Kruszwicy tylko...
Aż wstyd się przyznać: w Kruszwicy nie byłam nigdy.Opisem i zdjęciami zachęciłeś mnie do podróży.Dziękuję i pozdrawiam:)) Aga
Prześlij komentarz