Jak to dzisiejszego południa, wiosna pchała się drzwiami i kwiatami do mojego tujestembezpieczny, aż barany zaczęły beczeć, lody topnieć w mojej głowie, po wczorajszym pierwszomarcowym voyage-voyage i uśmiech nie schodził z gębusi i zaraźliwy był do tego stopnia, że gdy dopadł Mariana, to wszyscy myśleli, że stała się jemu jakaś krzywda, czy coś innego a to taki śmiech go dopadł, którego nigdy wcześniej się nie słyszało i nie widziało u niego.
To dobrze.
1 pisz śmiało:
śmiech na ustach to jest to:-) ważne jeszcze czyj(lub kogo...?):-)
Prześlij komentarz