środa, 27 marca 2013

Lato leśnych ludzi

"...Odsunąłem się trochę do tyłu, robiąc miejsce młodym czytelniczkom i sięgnąłem, na chybił trafił, po jedną z książek, co na półkach. Wszystkie były ładnie oprawione w szary gruby papier z wypisanymi na grzbiecie literą i numerem. Otworzyłem na tytułowej stronie tę, po którą sięgnąłem. Która mi wpadła w rękę. Było to „Lato leśnych ludzi” Marii Rodziewiczówny.
— Ja wezmę tę, proszę pani. Może pani zapisze i już będę szedł, bo coś za długo pani marudzę.
— Wcale nie, wcale nie. Co pan sobie wybrał? A, „Lato leśnych ludzi” Marii Rodziewiczówny. Teraz wprawdzie zima, a nie lato, ale nikt jeszcze do tej pory nie napisał książki pod tytułem „Zima leśnych ludzi”. O ile mi wiadomo.
— Może ktoś kiedyś napisze — mówię. — To dziękuję bardzo i do widzenia pani
..."

0 pisz śmiało: