Jak to pierwszy raz w marcu 2013 roku karmiło się kaczki i jednego łabędzia albo łabędzicę nad Jeziorem Wolsztyńskim, przy zatoce delfinów w Wolsztynie i w tym chłodnym wietrze marcowym i w tym ciepłym słońcu chlebowym, myślami przywodziło się letnie dni i chwile i nostalgie podwieszone gdzieś na sznurku wspomnień i nie myślało się czy kaczor albo kaczorzyca usiądzie w pierwszym rzędzie czy w drugim czy w ostatnim, ja oczywiście wolałbym gdyby w ogóle nigdzie nie zasiadało to ono, no ewentualnie w ostatnim rzędzie, ale tak na dobrą sprawę, to chyba się wycofuję z tego twierdzenia o zasiadaniu i niech zadecyduje właściciel budy, Pan na włościach, ten, którego nazwisko przeczytałem na tablicy inwestycyjnej, czyli pan Tomiak, a tak poza tym, to świat powinien nas utrzymać.
Kaczka na altanie drewnianej stojącej na posesji przy ulicy Rzecznej w Wolsztynie.
Dopisek popostowy.
Dziś minęło 7 lat mojego blogowania z czego już 4 na "Wolsztynie".
1 pisz śmiało:
Ładne określenie: ciepłe słońce chlebowe...:-)
Gratulacje z okazji 7 lat blogowania!!!
Pozdrawiam,
Magda
Prześlij komentarz