Jak dziś wzięliśmy torebkę podróżniczkę z kredką koloru pomarańczowego, notatnikiem-śladownikiem, lunetą, trzema mambami, knopersem, jabłkowym jupikiem i lupą i z tym sprzętem poszlim według wcześniej narysowanej mapy, poszukiwać śladów wiosny.
Po dojściu w miejsce, gdzie Dziewczynę wspomnianą można było lata wstecz najszybciej dojrzeć, wdrapalim się na wysoki punkt obserwacyjny - wszak dobre rozpoznanie terenu to podstawa.
Nad brzegiem Jeziora Wolsztyńskiego, leżały jeszcze skostniałe kamienie,
ucieszona poręcz pomostu dodawała otuchy naszym poszukiwaniom - sama chciałaby być dotykana dłońmi słonecznikowymi i dłońmi-szukamtwegociepła,
nawet urządzenia kosmiczno-samonaprowadzające nie dawały rady w zlokalizowaniu Najpiękniejszej.
I pewnie na niczym zakończyłby się ten marcowy wypad, gdyby nie spojrzało się pod własne nogi.
Park Miejski w Wolsztynie.
2 pisz śmiało:
to jednak już kwitną :)
Wzorowy Tata :-)))
Prześlij komentarz