O nieskładaniu broni, niepoddawaniu się zimowemu marazmowi a i wirusowi, który prątkuje i dziesiątkuje, o sposobie na chwilę uśmiechu i odrobinę ciepła, i że ten sposób nazywa się szukanie zachodzącego słońca, jego promieni, odblasków i odbić i by w tym wszystkim napić się przecieru pomidorowego z wyhodowanych ubiegłego roku byczych serc i nie zapomnieć o jutrze.
piątek, 15 lutego 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 pisz śmiało:
dziś było gdzieś słońce??? nie dowidziałam...
U mnie nie było słońca a widoczek ładny, pozdrawiam.
Ze słońcem to tak jak z miłością: istnieje. jest tuż obok, ale nie każdy ją zauważa lub chce. Zauważyć
Prześlij komentarz