piątek, 22 lutego 2013

Irgendwie, irgendwo, irgendwan...

Jak to na jóska pies scekoł, gdym wracoł do domu, ocipielec jeden, co budy nie znalozł na noc, obscyjmurek zafajdany, nie chcioł pszestoć a się na niego szło nafprost  centralnie i myślało sie, ze sie nie wytszyma ale józek wytrzymoł i nie kopnoł go, bo pies to, źwierzę aż, a według włotka chszanoskigo, tego co pisze artykóły w gazecie głos wolsztyński, to tylko źwierzę i do tego ponoć piesa nie można kochać ani psiok kochać nie potrafi ludzi, bo boskie pszykazania najpirf czeba stosować a potem inne i nie ma miejsca wnich dla źwierząta ale za to jest dla takiej nienawiści i to mi pszypomino tych fanatykóf arapskich i takie myślenie fundafund, fundamentachsześcijańskie, i tych niewiernych co byli  i są w tych klotkach więzini...

Wolsztyn. Dworcowa 27.

0 pisz śmiało: