poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Mech mówią też dobry...

...tylko trzeba długo gotować.
...a bo to mój przeuroczy przyjaciel mojej żony - Rąpel (można Rompel mówić), zadzwonił do Grzybka, że grzyby są w lesie. Czem prędzej udałem się zatem w sosny i świerki znaczone następująco:

Rąpel mówił, że kurek zebrał wiaderko (chyba mówił o wiadrze)...wiaderko w poznańskim ma od ośmiu do dziesięciu kilo...
Pojechałem sobie tylko znaną drogą i sobie tylko znaną przecinką napotykając wiatrołom.
Paszły won gibki, paszły purchawki. Stało się ciałem jednym ja i sosenka.
Poległa w ostatniej zawierusze nad jorkiem  nowym.
Ani jednego. Kurka. Ani. 
Wybaczam! 
Ruchocki Młyn wybacza. 
I tak tu zagrzybię, wcześniej czy później.

niedziela, 28 sierpnia 2011

Zza krzaka

Wolsztyńskie kościoły. Od lewej Wniebowstąpienia Pańskiego i Farny.
Wolsztyńskie wieże ciśnień. Od lewej "stara" i nowa "Srebrny".
Jedna pod drugą, czyli inaczej: jedna wyżej, druga niżej. 
Wolsztyn. Komin "fabryczny" kontra konar uschnięty.
Od lewej budynek Liceum, kościoły, wieżyczka Gimnazjum nr 2.
Od Farnego do Józefowego kościoła. W Wolsztynie.
Krzaki takie rosną na południowej stronie jeziora Berzyńskiego, zza których zerknąłem na Wolsztyn.

piątek, 26 sierpnia 2011

A gdy jest już ciemno

Józefa świętego kościół przy ulicy Komorowskiej. W Wolsztynie.
Droga krajówka o nr bocznym 32 w skrzyżowaniu czasem kolizyjnym z ulicą Komorowską w Wolsztynie.
Pływalnia "Miły Chłodek"' w Wolsztynie. Ulica Komorowska.
W kierunku południowym droga number 32.

czwartek, 25 sierpnia 2011

Kawiarenk(i)a nad jeziorem

Ta budowla powstała jakiś czas temu, na styl dawnych przedwojennych altanko-kawiarenek, pobudowanych na obrzeżach Jeziora Wolsztyńskiego, bardziej od strony wschodniej niż tej widocznej na zdjęciach - zachodniej.
widok na kościoły i...
...wyspę Tumidaj - Tomunię.
Pisząc "styl" mam na myśli budowlę samą w  sobie. Ta tutaj nie jest podobna do swojej poprzedniczki, kształtem, zadaszeniem, rozmiarami - kolor jedynie jest ten sam. Teren przyległy jest też inny. 
W tym miejscu to jest na Bielniku w Wolsztynie, nad Jeziorem Wolsztyńskim znajdowała się restauracja Jana Przymuszały (1874-1949) - ojca znanego wolsztyńskiego rzeźbiarza Edwarda Przymuszały. Tak oto reklamował się w lokalnej gazecie Orędowniku na powiat wolsztyński w roku 1922:
i w roku 1925: 
Restauracji już nie ma. Warto jednak przyjść czasami w to urokliwe miejsce i postarać się usłyszeć dźwięki lat 30-stych, szuranie tańczących nóg...postarać się poczuć zapach kapusty i kiszki a wszystko to w towarzystwie dwóch wolsztyńskich wież.

środa, 24 sierpnia 2011

Portrety: Antoni Chałupka

Antoni Chałupka. Brat mojego dziadka Władysława. Mój dziadek stryjeczny inaczej. Nieznana jest mi póki co jego data urodzin i śmierci. Zdjęcie wykonano w pracowni fotograficznej "Stolski" w Poznaniu, przy ul. 27 Grudnia 6. Tak brzmi napis na odwrocie. Pewnie w pracowni Józefa Stolskiego. Rok nieznany. Dowiedziałem się, że Antoni, potrafił zjeść kaczkę za jednym podejściem.

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Dojca (półtora roku później)

Nie żebym tutaj nie bywał. Wręcz przeciwnie! Nad Dojcę w okolice tzw. "Jeziórka", przy drodze do Nowej Tuchorzy zaglądam systematycznie. Podczas ostatniego razu, stanąłem jak wryty. O cholera pomyślałem! Nie ma pnia. 
A fiolka zawsze mi mówiła, że chciałaby się po nim przejść. O cholera pomyślałem! Nie należy niczego odwlekać na jutro. Kuć trzeba żelazo póki gorące. Pomyślałem. Brać jak ci dają pomyślałem jeszcze. I jeszcze, że lenić się w życiu nie można i że pierwsza myśl jest zawsze dobra. 
Szkoda mi, że pień nie leży już w poprzek. Dojcy. Urokliwy był bardzo. Zdjęto go dla dobra spływowiczów. Kajakarzy. Bo Wolsztyńskie akweny wodne na olsztyńskie pretendują szlaki wodne. Bo Dojca czysta (cóż, że tylko w tym miejscu), ale i country czyste...
I tak będę odwiedzał "mostek" i ciszę pod nim.
W myślach już niestety, będę przechodził po pniu...

niedziela, 21 sierpnia 2011

Od pierwszego wejrzenia

"...zapytałem, czy wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia. Jasne, że wierzę - odpowiedziała.
- Inne są niemożliwe..."

Promenada w Wolsztynie. W kierunku mola.

sobota, 20 sierpnia 2011

Gajewskich vel Marchlewskiego

W ostatni piątek, okołopopołudniową porą wybrałem się na wolsztyński poligon, czyli ulicę Gajewskich, kiedyś Marchlewskiego. Kto dziś pamięta kim był Marchlewski? Julian? Wg wolsztyńskich władz Julian Marchlewski był złym człowiekiem, skoro, ulicę w dobie przemian zmieniono na Gajewskich. Dziś, po wycięciu iluś tam drzew, ulicę się remontuje, odnawia, kopie w jej archiwach. Com ujrzał ukazuję....
Ujęcie z drogi 32 w kierunku ulicy Lipowej. Rowerzysta, to Rafał Mecel, rzeźbiarz ale i fotograf. Człowiek fantastyczny.
Idę w kierunku ulicy Lipowej (40-stka na wysokości przejścia deptaku)...
Odwróciłem się z tego miejsca w kierunku Starego Widzimia a wedle drogowskazów w kierunku Wschowy.
Kierunek zgodny z obranym.
100 metrów dalej. Toy toy nie zarabia. Ale dobrze, że jest. Nie odwróciłem się
W oddali szkoła. Doprawdy nie wiem dlaczego nosi nazwę Gimnazjum nr 1. Przecież zawsze to była dwójka...
Figura i teren wokół niej podobno się zmieni. Kiedyś. Czekamy panie brygadierze...
Pan w żółtym kapeluszu ( jest taka bajka o małpie Dżordżu na MiniMini), najwyraźniej nie chciał pozować. Nie pytałem się jego dlaczego siedzi.
W lewo na ulicę Dr Kocha.
Ulica Gajewskich dobija do Placu Kościuszki...za traktorem ulica Strzelecka, w lewo ku Dr Kocha,
...po co obejrzałem się za siebie??? Front na całej linii.


piątek, 19 sierpnia 2011

Pragnę być niewidzialny

"Kiedy stanę blisko ciebie, moje serce cicho gra.
Kiedy lecę nad polami, złote łany w słońcu dnia.
Kiedy widzę barwy świata, pragnę żyć, uwierz mi.
Kiedy czuję dotyk cienia, jakbyś była blisko mnie.
Wołam ciebie, pragnę być niewidzialny.
Szukam siebie, życia sens niedotykalny..."

Wolsztyńska promenada.

czwartek, 18 sierpnia 2011

Wolsztynówki-Dojcówki : ssie czy dmie?

Ulica Rzeczna w Wolsztynie. I Dojca z mostkiem.

wtorek, 16 sierpnia 2011

Wolsztynówki-bocznicówki : (u)stawiam na...Tolka Banana

Wolsztyn, ulica Dworcowa, bocznica kolejowa.

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Sierpniowe spotkania

Muzeum Regionalne w Wolsztynie w dniu 14 sierpnia br., zaproponowało spotkanie na skansenie, mieszczącym się przy ulicy Bohaterów Bielnika 26 w Wolsztynie oczywiście. Pogoda sierpniowa nad wyraz dopisała. Impreza niekoniecznie reklamowana, przyciągnęła sporo luda, mówiącego po polsku, francusku, angielsku a przede wszystkim poznańsku. Wejściówka kosztowała całego franka, czyli 4 złote. Dzieci wstęp miały wolny, bo dzieciom to wypada folgować. Zwłaszcza w temacie ukochania przeszłości. Przy wejściu, bez lipy, każdy otrzymał bilecik, kartę z sierpniowymi przysłowiami jak i gminną miesięczną gazetkę. Lubię bardzo to miejsce. 
Można było pomłócić cepem, pogadać z ojcem pszczół, wypić piwko, 
wyprać spoconą koszulkę a nawet majty, 
pokuć żelazo póki gorące, wypić piwko, 
potkać na krośnie, 
porozmawiać o wiatrakach, 
upiec chlebuś, zjeść pajdę upieczonego chlebusia ze smalcem i ogórkiem (kiszonym), 
posłuchać Dubhajagi, 
posztrykować, 
usiąść pod brzózką, 
nakarmić kozę, 
wypić piwko, pobeczeć  i pomeczeć, wypleść koszyk z wikliny i uprząść nić z beee albo meee. W ogóle można było wszystko, nawet wsiąść może nie do pociągu ale na rower (pod warunkiem, że się wcześniej nie wypiło piwka) -
w wielce radosnej, ciepłej, rodzinnej i swojskiej atmosferze. 
Na koniec można było bocianów sierpniowe spotkanie dojrzeć, sejmikiem zwane, nad kępą chorzemińską zwołane i ku stacji w Tuchorzy umykające.
 Cóż! Taka kolej losu. Lata dobiega koniec. Jednak cieszyć się trzeba, gdyż jak to u nas na wsi mówią : "lepsze jedno lato niż dwie zimy".