poniedziałek, 26 września 2011

Pod ścianą

Wczoraj postanowiłem sprawdzić, co też takiego, wszelkie zarejestrowane komitety wyborcze, mają do zaproponowania grupie zawodowej do której należę w przypadku "wygrania" zbliżających się wyborów.
Efekt?! Efektu żadnego! Znam wiele potocznych nazw na taki stan rzeczy. Chcąc zatem wykrzyczeć stracony mój bezcenny czas utracony w znajdowaniu prawdy, ograniczam się do zdjęcia, które nader wyraźnie odpowiada na moją ciekawość i moje pytania. 
Zdjęcie pochodzi z Kiełpin. Kasiu, Tomku...dziękuję za. Prosiaczek jest tygodniowy. Mięso nie jest wyborcze. Zapewniam.

4 pisz śmiało:

K-aha pisze...

Prosiaczek cudny 1:))

Grażyna pisze...

Ja nie będę głosowała z wiadomych powodów, ale nasza szopka przedwyborcza jak najbardziej mnie... wkurza (by nie powiedzieć gorzej). Naprzeciwko domu, na słupie elektrycznym zafundowano mi nie wiem ile twarzy i każda obiecuje coś, czego jestem pewna po wyborach nie dotrzyma. Gdybym miała głosować, wybrałabym tego, kto najmniej obiecał, by potem się nie rozczarować negatywnie. A prosiaczek cóż, stoi przed tym murem i co rozumie? Myślę, że to samo co my, słuchając i czytając to co mają do powiedzienia zabiegający o "ciepłe stołeczki!"

Robert Trzciński pisze...

Co do wyborów to ja nie idę z dwóch powodów: brak dla mnie sensownych kandydatur jak i brak czasu (być może). Chyba, że sam się zgłoszę i na siebie zagłosuję. :D

Giga pisze...

To szczęście, że prosiaczek nie jest mięsem wyborczym ;-). Pozdrawiam