Pomiędzy budynkami nr 1 i 2 przy ulicy 5 Stycznia w Wolsztynie (nr 1-budynek przy przejeździe kolejowym, nr 2-były sklep dwunastka), biegnie ku ulicy Rzecznej i dalej na Bielnik - gaska. "Gaska" to dla poznaniaków oczywistość; oznacza, uliczkę, przejście, dróżkę, ścieżkę. Ta konkretna "gaska" nie ma nazwy. Raczej "gaski" w Wolsztynie nie mają nazw. Oficjalnych. Nigdzie nie mają. Nieoficjalne mają. A jakże. O tej o której piszę, mówi się "gaska koło torów"...", "szedłem gaską koło torów"...
Nie ma ona nazwy, ale za to ma ...kamery! Zatem! Nie można tam robić niczego co jest niezrozumiałe na nietrzeźwo a zrozumiałe na trzeźwo. Albo można. Tylko trzeba się liczyć.
5 pisz śmiało:
Marcinie,ale piękne to zdjęcie.Takie tajemnicze,zapraszające ...Codziennie tędy przejeżdżam :)Gdy spojrzysz w lewą stonę,na samym początku gaski, zauważysz podwórko- są tu zabawki,jest wieszanie prania a i często siedzą kobiety z kawą na zwykłym stołku,a obok dzieciaki z umorysanymi buziami.Lubię takie klimaty:)
Tak tak tak.
Mieszkają tam moi znajomi od niedawna. Wiesia i Wiesiu. Na lewo...
Co do samego podwórka, zabawek, prania, dzieci...wszystko to prawda. Najlepsza pora to popołudniowa sobota. Słoneczna. Ale i niezręcznie wtedy zdjęcie zrobić zza płota. W każdym razie polecam innym :)
Właśnie:)Zawsze mam ochotę uwiecznić ich na zdjęciu,ale też zawsze mam wrażenie,że w tym przypadku nie należy "z butami" wchodzić na ich podwórko.
To, że w Wolsztynie są gaski nie wiedziałam... zawsze uważałam, że królową gasek jest Obra i jest ich tam kilka. Też nie mają nazw, ale z tego co pamiętam zawsze miały dobrze ubitą drogę i nawet jak padało nie było trudno po nich przechodzić. Lubiłam ich atmosferę ciszy i nawet pies ją szanował, nie ujadając, widząc nieznajomego.
O, a ja w ogóle nie znałem tego wyrażenia. Regionalizmy to piękna sprawa, tu akurat geneza jest prosta, bo pochodzi od niemieckiego Gasse. Dzięki za poszerzenie mych horyzontów lingwistycznych.
Prześlij komentarz