W ubiegłą sobotę, 5 grudnia, otwarto drugiego (!) Orlika w Wolsztynie. Trzeci, lada dzień wzleci nad zatorzańskim bagniskiem. To dobrze, że tak się dzieje. Panom Ryszardom Kurpom, Jackom Skrobiszom, Andrzejom Rogozińskim dziękuję. W imieniu. A chociażby mojego najmłodszego syna Jasia, który na dniach skończył rok i osiem miesięcy. Dziękuję. Pewnie zagra nie raz w "nogę", depcząc te europywspólnej pieniądze. Pewnie nie raz.
Pamiętam siebie za młodych lat. W piłkę grałem na ulicy (Bohaterów Bielnika). Czasem jechał jakiś wóz konny do Chorzemina. Raz na trzy dni zaniepokoił warkot samochodu. Dziś trochę się zmieniło. Trochę bardzo.
Gdy w latach osiemdziesiątych wędrowałem od wzgórz Eisenach w kierunku Budapesztu szlakiem czerwonym, napotykałem co wioska na basen. Co wioska był też inny browar. Minęło przeszło dwadzieścia lat. W końcu zbliżyliśmy się do NRD. To dobrze. Szkoda mi trochę sadu, który rósł sobie w dziczy na starannie uporządkowanym dziś terenie. Odkąd tutaj zamieszkałem, piękne były noce kwietniowe, majowe, czerwcowe. Przepiękne. W śpiewie ptaków chowających się wśród zapomnianych jabłoni, gruszy, orzechowców. Już nie będę wstawał o czwartej nad ranem, by posłuchać ich śpiewu. Bo śpiewu skowronka nie usłyszę. Usłyszę Orlika.
0 pisz śmiało:
Prześlij komentarz