W Wąsowie byłem tylko dwa razy. To zdecydowanie za mało.
W Wąsowie byłem aż dwa razy. To zdecydowanie lepiej brzmi.
W Wąsowie należy być!
Pamiętam, pierwszy raz pojechałem tam z Andrzejkiem. Szefowa zapodała nam danie firmowe - zupę borowikową, podaną w wydrążonym bochenku chleba. 15 złociszy za zupny chlebuś. Podano przepięknie, w ogrodzie zimowym, chlebek przymknięty był odciętą, stylizowaną przykrywką. Andrzej zdjął ją, popatrzył do środka i rzekł:
- ten dekiel też się je???
To było pięć lat temu.
Pałac w Wąsowie trzeba zobaczyć. Na oczy własne.
Na zdjęciach czworo-częściowa perspektywa folwarku wąsowieckiego. To mniej więcej za horyzontem zdjęcia nr 3 lśni Pałac Hardta. Żeby jednak trafić do Wąsowa, trza przyjechać pierwej do Wolsztyna.
Na zdjęciach czworo-częściowa perspektywa folwarku wąsowieckiego. To mniej więcej za horyzontem zdjęcia nr 3 lśni Pałac Hardta. Żeby jednak trafić do Wąsowa, trza przyjechać pierwej do Wolsztyna.
4 pisz śmiało:
No, można nacechować swą wypowiedź o tym, ile razy się gdzieś było, zależnie od tego czy ma się ochotę tam wracać.
ten pałac w Wąsowie wcale nie jest taki wow! w środku jak z zewnątrz, ratuje go tylko to że jest zabytkiem i ma ładny park dookoła, sorry taka moja zawodowa(hotelarska;)ocena
znam miejsca w których nie ma nawet takiego (sic!), pałacu. :)
Pałac w Wąsowie z soboty na niedzielę - 19/20 lutego 2011 roku, po prostu się spalił.
KF
Prześlij komentarz