wtorek, 28 grudnia 2010

Return

Od zielonego mostku w kierunku wiaduktu na Bielniku,
od zielonego mostku w kierunku kościołów dwóch,
od zielonego mostku w kierunku ulicy Łąkowej ( za torami),
od zielonego mostku w kierunku Jeziora Wolsztyńskiego,
od ulicy Rzecznej w kierunku ulicy 5 Stycznia,
z "promenady" ku ulicy 5 Stycznia,

ulica 5 Stycznia a Dr Kocha. Wszystko w Wolsztynie. Stolicy Wielkopolski. Zimowej stolicy. I śniegowej. W ogóle. Stolicy zasp. 

A cóż pasuje najnaj do zimy? Słowa, obraz i muzyka. Nierozłączne rodzeństwo. Pasuje do mnie. Jak krawat który zamierzam kupić w 2011 roku. A jeśli już muzyka, to tylko Deine Lakaien, uwiązane zimowo...ze mną. A co za tym? 
Idzie? 
Wolsztyńskie zadzidzie.

12 pisz śmiało:

Robert Trzciński pisze...

Oł, jakie zimowe landszafty

Anonimowy pisze...

pieknie wyglada taki nienaruszony snieg :)

Ataner pisze...

Piekna zima u Ciebie!
Pozdrawiam z mniej zasniezonych okolic Chicago :)

Maro pisze...

Witam pięknie ! I dzięki za odwiedzenie mojego bloga. mam nadzieje że jeszcze nie raz trafisz do mnie. Ja się cieszę ze zobaczyłem Wolsztyn jakiego nie znam bo Twoje miasto nieodmiennie kojarzy mi się z koleją. Zgadnij czemu
maro

chalupczok pisze...

markos...bo Wolsztyn koleją stoi :) To przecie wie każdy europejczyk. Widzisz. Niektórzy zachłystują się Paryżami, Wenecjami, Krymami i innymi Londynami, nie wiedząc co jest za rogiem domu. Umiłowanie do naszych małych ojczyzn - to taka część składowa patriotyzmu, którego stale staram się rozwijać w sobie i bliskich. Tym bardziej jestem dumny, że w Krakowie słyszeli o Wolsztynie - pozdrawiam serdecznie. Marcin.

Grażyna pisze...

Ładny Wolsztyn teraz zimą, szczególnie rynek przybrał odświętną szatę przed świętami... co roku, coraz wykwintniejsze dekoracje! Nie mogłam odwiedzić miejsc, które pokazujesz na powyższych fotkach, zbyt mało czasu i do tego zimno... brrr.
..............................
Jednakże Sylwestrowej zabawy życzę Tobie szampańskiej, gorącej i szaleńczej... a Nowy Rok niech wiele szczęścia Ci przyniesie!

Marcin pisze...

Zdjęcie z perspektywą zaśnieżonych ławeczek - bosssssskie!

Laura Delegal - Leroy Photography pisze...

To naprawdę wygląda jak stolica śniegu. Podobało mi się patrząc na swoje piękne zdjęcia śniegu.

Laura Delegal - Leroy Photography pisze...

To naprawdę wygląda jak stolica śniegu. Podobało mi się patrząc na swoje piękne zdjęcia śniegu.

Anonimowy pisze...

Wolsztyn, cudowny, magiczny i niepowtarzalny...wspominam go już kilkadziesiąt lat. Tam podczas wojny na Rzecznej wychował się mój tato. Ja w latach 60/70 każdego roku jeździłam tam na cudowne wakacje do cioci Mani i wujka Staszka Jastrząb (najcudowniejsi ludzie pod słońcem), teraz mieliby ponad 100 lat i chyba nikt ich już tam nie pamięta. W dorosłym życiu każdego roku wyszukiwałam okazji aby zaciągnąć całą rodzinę do Wolsztyna. W tym roku pojawiła się nadzieja na własne wakacyjne lokum. Kocham Wolsztyn i ul. Rzeczną...najpiękniejsze miejsce na Ziemi..,a Dojca i mostek z obrazu Moneta tylko brak nenufarów. Pamiętam jeszcze, jak na 22 lipca pięknie ustrojone łodzie przepływały przez Jezioro Wolsztyńskie. I komu to przeszkadzało?:) Pozdrawiam Dorota.

chalupczok pisze...

Doroto. Cieszę się, że napisałaś i podzieliłaś się swoimi wspomnieniami. Cieszę się, że zrobiłaś to właśnie tutaj, na blogu o Wolsztynie. Wydaje mi się, ze osoby o których piszesz zmarły około lat 1973 (Maria) i 1974 Stanisław. Nie mam prawa ich pamiętać, bo miałem wówczas lat 6. Czy możesz mi podać w którym domu mieszkali, gdyż bardzo dobrze orientuję się w tamtym terenie. Mieszkałem na Bohaterów Bielnika.
Rodzina Jastrząb w Wolsztynie mieszka do dziś jak i w Karpicku. Nie wiem czy to Twoi krewni. Zapraszam do "naszego" miasta, bo...zresztą zobaczysz sama :).
Marcin.

Anonimowy pisze...

Marcinie.Bardzo się cieszę, że odpisałeś na mojego posta.O urokach Wolsztyna nie musisz mnie wcale przekonywać. Zauroczona jestem tym miasteczkiem już kilkadziesiąt lat.Jeżeli chodzi o Jastrzębiów z Wolsztyna to znałam tylko tych z Rzecznej7. Dzisiaj dom jest raczej w kiepskiej kondycji, a ja go pomiętam z czasów jak posiadał skośny dach a w środku masę zakamarków,stryszków,schowków,piwniczek, po których chowaliśmy się z kuzynką i kuzynem z Poznania.Potem dom w spadku otrzymała mama mojego kuzynostwa.Obecnie wykorzystywany jest przez moja kuzynkę jako dom na weeckendy i wakacje. Czy pamiętasz święto 22 lipca, kiedy na jezioro wypływały pięknie udekorowane i oświetlone łodzie? I komu to przeszkadzało???Czy nie warto by wrócić do tej tradycji przy okazji innego święta? Pozdrawiam Dorota.