czwartek, 16 grudnia 2010

Most na Dojcy

Most kolejowy nad rzeką Dojca w Wolsztynie. Biegną po nim dwa tory. Dziś czynny jest tylko jeden w kierunku Zbąszynia i Zbąszynka (pierwszy z brzegu). Drugi, nieużywany prowadzi do Sulechowa...a raczej do Powodowa, bo tam został ucięty, podczas modernizacji drogi K-32. W miejscu skąd zrobione zostało zdjęcie, kiedyś prowadziła ścieżka do łąk i dalej gaską do ulicy Bohaterów Bielnika, lub przez "lasek" Tomińskiego do ogrodu i mojego domu rodzinnego. Dziś za torami jest płot.
Na wprost w oddali majaczy wieżyczka obecnego Gimnazjum nr 2 w Wolsztynie, kiedyś Szkoły Podstawowej nr 1, wybudowanej na styl pruski, na początku XX wieku. 
Most nad Dojcą w 1939 roku został wysadzony przez Polaków. Istnieją co najmniej dwie wersje co do daty tego wydarzenia. 
Pierwsza - Zygmunta Poniedziałka mówi o nocy 1 września 1939 roku. Tak oto wspominał tamte czasy na swojej stronie (historia Wolsztyna)  : "...W pamięci mojej szczególnie trwale przechowała się noc z 31 sierpnia na 1 września 1939 roku, poprzedzająca bezpośrednio wybuch II wojny światowej. Przestraszony niecodziennymi odgłosami, zaspany, wybiegłem za nimi na podwórko. Zdawało mi się, że już świta, ale o dziwo, po przeciwnej niż zwykle stronie nieba. Z niedowierzaniem przetarłem oczy i patrzę. Na zachodzie, nad miastem, rozpościerała się ognista łuna. To na folwarkach: w Powodowie, Chorzeminie, Niałku i Krutli płonęły stogi ze zbożem. Po chwili łuny objęły swoim zasięgiem już całe obrzeże miasta. Płonęły teraz stogi na folwarkach: Komorowa, Wroniaw, Dąbrowy i Gościeszyna. Płonął także wolsztyński dworzec kolejowy. Nagle powietrzem wstrząsnął ogromny wybuch. To zdetonowano żelazny most kolejowy na rzece Dojcy przy drodze do Bielnika. Po chwili, w niewielkich odstępach czasu, następowały kolejne detonacje. To wysadzono most na Dojcy obok ,,Vetra”, tory kolejowe w kierunku Kopanicy i Kębłowa oraz wiadukt nad torami kolejowymi do Leszna.
Natomiast Konrad Bednarczyk, autor książki " Wolsztyn w przeszłości", tak pisze:
"...O godzinie 2 w nocy z 2 na 3 września, polska samoobrona wysadziła most kolejowy na Dojcy, co było sygnałem do pospiesznego wycofania wszystkich jej oddziałów. Po południu zjawili się jeszcze polscy żołnierze na tankietkach, ale wkrótce wycofali się w kierunku Poznania. Zatem od niedzieli 3 września miasto stało się bezpańskie albo inaczej mówiąc – bezbronne...".
Ciekawe jak to było naprawdę?. 
Jedno jest pewne! O wiele lepsza ta zima, niż tamte czasy...tylko ten cholerny płot ktoś postawił...

0 pisz śmiało: