"...w powietrzu latały motyle i różne owady, i trzmiele, raz na chabry siadając, raz na maki, i powietrze aż brzęczało dookoła, ale spokój był nieludzki. Więc byłem właśnie w takim polu. I nie będę mówił, gdzie byłem wczoraj i przedwczoraj, kilka dni temu, ani nawet nie będę mówił, gdzie dzisiejszej nocy spałem i dlaczego tak krótko, to znaczy co mnie obudziło. Ale wiem, co mówię, jak powiem, że mógłbym mieć niespokojne sumienie, gdybym nie powiedział o niebie, jakie było. Jakie było niebo. Niebo było sto pięćdziesiąt razy jak to jezioro, nad którym byłem z jednym człowiekiem i który do mnie : " no i jak?", a ja kiwałem tylko wolno głową w lewo i w prawo. Niebo było takie. Sto pięćdziesiąt razy. Więc byłem właśnie pod takim niebem. I nie będę mówił nic o przeszłości mojej dalekiej czy bliskiej, czy dzisiejszej nocy co mnie spotkało ani o przyszłości mojej nie będę myślał...Byłem w złotym polu o złotym czasie pod niebem wielkim błękitnym. I koniec...".
piątek, 6 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 pisz śmiało:
Che carino....l'aereo e il gabbiano!
No danger with that bird so close?
Ptak, ścigający samolot - a to ciekawe. Hitchcock by tego nie wymyślił.
...liczy się refleks :) świetna fotografia!
Serdeczności!
Prześlij komentarz