Trwa unicestwianie wolsztyńskiej promenady, biegnącej nad Jeziorem Wolsztyńskim.
Od ulicy Rzecznej.
Unicestwianie, czyli czynienie coś, czegoś aby przestało istnieć, ma się dobrze.
Od kilku tygodni trwa "remont" nadjeziornego traktu, który przekształcany zostaje w ścieżkę rowerową. Ścieżkę rowerową, dumnie zwaną " Szlakiem Żurawim".
Od dawien dawna (opieram się jedynie na swojej pamięci), a więc sięgając ze trzydzieści lat wstecz, nazywano to miejsce, PROMENADĄ. Osobiście to z francuskiego coś lizłem, i orientuję się idealnie, iż słowo "promenada" to nic innego jak trakt- ciąg komunikacyjny, przeznaczony dla ruchu pieszych.
Nadal od ulicy Rzecznej.
DLA RUCHU PIESZYCH!!!.
Miejsce to już nigdy nie będzie promenadą, skoro spacerujący pieszo mieszkańcy Wolsztyna, okolic i nieokolic muszą uważać na nadjeżdżające rowery czy inne pojazdy typu quad. Co to do cholery jest za dziadostwo?
Czekam, aż oddany zostanie do użytku (zapewne z wielką pompą i nagłośnieniem medialnym), odcinek "promenady" od ulicy Rzecznej do Poznańskiej i dalej do śmierdzącego rowka i Plaży Miejskiej. Czekam tych słów zachwytu i pochlebstw.
Ku ulicy Rzecznej.
Śmiejąc się, będę jednak chodził środkiem tej "ulicy", mając gdzieniegdzie nadjeżdżających z tyłu. Gdzieniegdzie tych nadjeżdżających z przodu. Tyle mi pozostaje. A niech mnie który trąci łokciem. Niech mnie trąci...
W ćwiczeniach rzutowych zawsze dominowałem. Jezioro niedaleko. Jak ćpnę, to z całej siły i tylko do wody.
Hej.
Nadal ku ulicy Rzecznej.