wtorek, 8 czerwca 2010

Po ogrodzie niech hula szarańcza (część pierwsza)


 "...Kiedy
z odkneblowanej wysokości
lunęły wody bardzo liczne
nie uciekłem się pod bożodrzew
taki nie rośnie w światłocieniu...
...podwójnie jaskrawy ten koloryt
oślepia mnie
mówię bo widzę
coraz przezroczyście

nie uciekłem się pod bożodrzew
w przyszłostudzienne wpadłem
przy janowskiej cembrowiny
jak w kamienne amfibie...
...wylewnie dobijał się do mnie deszczu samiec
ale ja rozmawiałem z lebiodą
szybko przeszedłem z nią na ty-tuł

niezapomniana ta chwila
kiedy pojąłem parę głupich drobiazgów..."   


Tekst Sted.

3 pisz śmiało:

Marcin pisze...

Widzę że aura jest co najmniej inspirująca.

K-aha pisze...

Czarne chmury :))

Martina pisze...

A interesting series - shows how one can change the view of the world with framing certain parts of it.