poniedziałek, 22 lutego 2010

Szedłem właśnie przez wieczór

"...Opowiadam dalej to miasto i to dzisiaj, a raczej już ten wieczór, bo wieczór to jest coś innego chyba, coś odrębnego. Wieczór nie należy do dnia chyba i myślę, że nie należy do nocy chyba, chociaż poranek należy do dnia na pewno. Zacząłem się więc powoli posuwać przez ten wieczór i przez to miasto, po którym cały dzień łaziłem i nie przez cały wieczór, tylko przez trochę wieczoru, bo więcej wieczoru spędziłem w takiej knajpie...szedłem powoli, bo po co szybko?...
...Szedłem tak właśnie przez wieczór i wyszedłem tak na plac dość duży, a za nim było to, czego nie oczekuje się co krok, lecz oczekuje się niezwykle: widok olśnienie. I to jest jak manna z nieba na oczy. Opowiadam o tym spokojnie, bo nie chcę płoszyć widoku, który chcę opowiedzieć, więc nie mogę płoszyć także opowieści. Dlatego mówię spokojnie, i w tym widoku był spokój...patrzyłem na ten kawałek powietrza, które było niebieskawe, ale bardzo inaczej, tak jak jest tam, w krainie umarłych, tak mi się wydaje...".

Wolsztyn, cypel nad Jeziorem Wolsztyńskim. 
Tekst: Sted.

0 pisz śmiało: