"...Potem obudziły mi się oczy i zaczęło się to moje drugie rozbiegane patrzenie, ale wszystko było jednakowe, niezmienne, więc musiałem wyjść z knajpy, bo nie wiedziałem, co począć z oczami i ogrzałem się dosyć, i najadłem się też, i chciałem jeszcze miasto oglądać, więc musiałem wyjść z knajpy, która była ziarnem miasta tylko, okiem miasta, jelitem miasta może, ale mimo to jednym z niezliczonych ziaren, ócz, jelit, więc była okruchem tylko. Dlatego wyszedłem, bo to mało. Wsadziłem ręce w gniazdo kieszeni, a głowę w gniazdo między ramionami-konarami moimi, i zacząłem się rozbiegiwać oczami dookoła, a dookoła były domy, kamienice podobające mi się bardzo, nie starożytne, ale dosyć średniowieczne, a przynajmniej po dwieście lat, tak sądzę po cegłach i wzorach, i może nie po zapachu, ale po tym, że wśród takich domów czuję się młody, a przynajmniej nie mam dwustu lat. Jeśli już tak sądzę, to zawsze będę młody, a na pewno będę żył młodo, choć może miałbym zawsze co oglądać i zawsze gdzie iść, nie tylko przez dwieście lat, ale nawet przez dwieście pięć albo pięćset...".
fot. nr 1 - budynek byłej wikliniarni w Wolsztynie. Dziś znajdują w nim siedzibę różne spółki...jawne, ukryte, cywilne...
fot. nr 2 - bar "Pod Ratuszem" w Wolsztynie, przy ulicy Poznańskiej - oko miasta.
fot. nr 2 - bar "Pod Ratuszem" w Wolsztynie, przy ulicy Poznańskiej - oko miasta.
0 pisz śmiało:
Prześlij komentarz