o tym, że dziś idąc z myślami rozczochranymi, zmierzwionymi w swej pobłażliwości dla głupoty, skręciło się za pomarańczowym budynkiem zaraz w prawo, w arterię główną dworcową i gdy wyszło się zza węgła, za winkla można też powiedzieć, to zobaczyło się, a raczej dopuściło do siebie zobaczenie, że zaraz nastąpi przyklejenie gumy do żucia na moim czole i teraz piszę o sekundzie a w tej sekundzie to tyle się stało, że nie dziwię się wcale i w ogóle, że pół minuty, to już cała wieczność dla innych - całe szczęście, że nie dla mnie, ale wracając do chwili gdy postawiłem stopy na trotuarze dworcowym, to dopuściło się do siebie zobaczenie, że zaraz nastąpi przyklejenie gumy do żucia na moim czole, przez Idącą Na Południe, która to znalazła się na drodze mojego oddechu a jej ust, a która to przygasiła ową gumę jak najzwyklejszego peta w pojemniku śmietnikowym, i nie wiem co byłoby dalej, gdyby nie ten śmiech i ten bambelbi, który naszedł mnie swoją niemową i gdyby nie te myśli rozczochrane ałtobotowe pobłażliwe dla głupoty, z których do rozpuku śmiać się zaczęło całe moje ciało i cały mój dzień do teraz
poniedziałek, 13 lipca 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 pisz śmiało:
Prześlij komentarz