poniedziałek, 16 września 2013

Wiry-przecież to takie proste

Nieźle jest zakindrzonych wirów we mnie. "Sroł pies" jak mówi Placek. Na te wiry. Na przyszłość, to pisać "wiry" przez duże wu, jeśli się ma na myśli innych. A się ma. Nawet za często.
Nerw jest wewemnie, znaczy się głębokosię dostał, jak nie wiem co===>jak la-da-co.
Przypomnieć sobie w takich chwilach dwie osobowości. Serdeczne pozytywy mego żywota jak folia tego typu.
Stach mi mówił, przy tym smutnym obiedzie europejskim, że czasami totalnie po bandzie jadę...to prawda, zrozumieć to sztuka ale czy wszystkim dana? Przecież "jo nie kcę", by każdy mnie zrozumiał. Nie chcę.
Arecki-barecki za to, z którym spędziłem miedzy innymi ostatnią sobotnio-niedzielną noc, wyczytuje pomiędzy słowami i daj Bóg - znajduje niemo-widoczne wyrazy i zwroty. Zatem...warto? Warto pisać pomimo Wirów?
Ustawić sobie w głowie granice otępienia - to zadanie na dziś i jutro najwyżej.
Ustawić sobie we łbie spokój na poziomie lub raczej na pionie. Tak!
Wiry nie są w stanie obalić moich pionów.
I marzeń.

2 pisz śmiało:

Stanisław pisze...

Zgadzam się z tym co piszesz. To tak jak ze starym pijackim toastem:
" Kto ma to pije, a kto nie ma to patrzy".

chalupczok pisze...

Przeczytawszy ten komentarz wiedziałem, że Twój cytat wykorzystam wcześniej lub później. Dziś nadszedł ten dzień. Dzięki za Pegaza.