Odkąd nie jestem już tutaj nowy, pozwalają mi spać na łóżku ale tylko pod czerwonym kocem. Nie wiem dlaczego akurat pod nim mam spać. Przecież na koszu stojącym przy stole leżą jeszcze trzy inne: niebieski, żółty w brązowe pasy i drugi czerwony wpadający w rubin z przyszytymi dookoła na obrzeżu frędzlami. Łóżko nie cuchnie już tak jak w pierwszych dniach. Siennik zdaje się przywykł do mnie a ja do niego.
Ostatniej nocy udało mi się wydostać z leśnej-sówki. Chodząc po wiosce kluczyłem pomiędzy.
Podsłyszałem, stojąc pod domem Budki, tego który mieszka przy Wolim Stawie, rozmowę, wydaje mi się, że trzech mężczyzn o tym, że muszą spróbować koniecznie coś zszyć ponownie, coś co pocięli w obawie przed Wściekłym. Wszyscy mówili półszeptem dlatego do końca nie zrozumiałem ich słów. Niestety mój słuch od czasu postrzału nie powrócił w pełni do normy. Wycofałem się ostrożnie tak, by nie zostawić najmniejszego śladu. Wyczuwałem, że planują coś strasznego. Gdy wróciłem, zastanawiałem się kto był u Budki i dlaczego zabrali spod moich drzwi worki z szyszkami i igliwiem umożliwiając mi tym samym wyjście na zewnątrz. Czy nie była to aby ich kolejna misternie usnuta intryga w której miałem wziąć udział jako bohater pierwszego planu?
Zasnąłem drżący.
0 pisz śmiało:
Prześlij komentarz