środa, 25 września 2013

Miętkie lądowanie

Ten dzień musiał kiedyś. Nie gniewam się na niego, że nadszedł, bo musiał przecież. Nie gniewam się na niego, bo jeszcze żyję a mogłem skończyć marnie...
Myślę, że tak po godzinie by ktoś mnie znalazł. W tej mgle. W tej ciszy zamglonej ciszą.
Ciszy do czasu, kiedy to moje cielsko fiknęło kozła i upadło na deski pomostu.
- po co tamtędy jechałeś, pytali mnie później, gdy sprawa się rypła?
- po co, po co? Bo chciałem się przejechać we mgle, po pomoście o siódmej rano! Czy to, aż taka jest abstrakcyjna chuć, której nikt nie pożąda oprócz mnie?
Huk był potworny. Dziewięćdziesiąt kilo na dechy mnie i z dziesięć kilo koliflałera, który - już teraz nie wiem czy po mnie czy przede mną - padł na lewy bok, podobnie zresztą jak ja. Jego nic nie bolało. Utracił moc napędową i utracił prostotę kierowania. Biedny mój. Ja utraciłem moce w kości grochowatej i kości trójgraniastej oraz wyrostku łokciowym ręki lewej.
Gdy podniosłem głowę powyżej stóp, stwierdziłem, że jest niedobrze. A wiem kiedy jest dobrze a kiedy nie jest dobrze. Nauczyłem się tego. Pozbierałem swoje zabawki - część z nich została w bagiennych otchłaniach jeziora, po czym ruszyłem przed siebie. Na spodniach miałem piękne przetarcia po frezowanych wzorach deski pomostowej. Dopiero co rozpoczął się dzień....
Potem, przez południe, popołudnie i wieczór, czyli chwile, które trwają-"...trwaj chwilo trwaj, jesteś taka piękna! Dziś tylko głupcy śpią! Ta noc uderzy nam do głów…upijmy się nią" - co śpiewało się w Grochowicach tego roku - kannabisy same przyśli do mnie i ssią mój dzień. Który musiał kiedyś...
Park w Wolsztynie. Aleja główna lipowa.


3 pisz śmiało:

Stanisław pisze...

Z tego co piszesz to lądowanie wcale nie było takie miętkie. Uważaj na siebie! Jednym z tysiąca powodów dlaczego maśz uważać, jest ten,że dzień zaczynam od przeczytania Twojego wpisu na blogu. Nie wyobrażam sobie dnia bez tego.
Resztę powodów na pewno znasz...

Anonimowy pisze...

Panie Stanisławie,podpisuję się pod Pana wypowiedzią jak pod własną. Z tym tylko, że ja kończę dzień lekturą tego bloga:-)
Marcinie, nie dziwię się wcale, że ta mgła Cię pochłania...
Uważaj na siebie!
pozdrawiam, magda

Robert Trzciński pisze...

Ołć, jaki parkowy kadr - nr 1. :)