środa, 25 listopada 2009

O Garbarskiej trochę

zachód słońca na ulicy Garbarskiej
- zobacz przez okno, powiedziała Pacia.
Wyskoczyłem na loggię z aparatem w ręku, w czarnym tylko golfiku, bo dziś w miarę ciepłko na dworze.
Pomyślałem sobie, że z ulicą Garbarską związany jestem już od 16 lat, kiedy to latem 1993 roku, przywiozłem na wózku dwukołowym jedną szafkę kuchenną. Dróg nie było. Wertepy. Aż się wierzyć nie chce. Jedyny mebel w kuchni. Resztę pomógł dowieźć Rysiu.
Drogi pobudowalim później. Kilka lat potem. Jakiś czas po tym. Najpierw się zbudowało główną ulicę, potem koło "ósemki"...pamiętam zakończenie robót w samochodzie a później słowa szefa:
- panowie: macie tu jeszcze po polonezie...
Dziś wychodzę na balkon i szukam tamtych lat. Ot, chociażby poprzez pryzmat takich zachodów, garbarskich...

0 pisz śmiało: