czwartek, 11 czerwca 2015

mnie jakoś nie szła miłość z królową pszczół

"...potem zgasiłem światło i usiadłem na krześle, nogi wyciągnąłem na drugim krześle i popijałem czwarte piwo, które kupiłem w sklepie po cichu przed Peresadą, chowając je do kieszeni. I tak popijając, siedziałem cichuteńko przy piecu, patrząc na tańczące po ścianach słynne błyski ognia przebijające przez te trzy słynne szparki w drzwiczkach pieca. Próbowałem o niczym nie myśleć, ale to o niczym, ale to zupełnie o niczym. Ale, niestety, znowu się nie udało. Nic a nic. Przeciwnie. Absolutnie odwrotnie. Gniazdem os myślących była cała moja głowa. Ulem gotującym się od pszczół–myślicielek była cała moja głowa. Przypomniała mi się ta historia, jak młody bohater wyrusza w świat i na początku drogi ratuje pszczoły przed niedźwiedziem, a na końcu drogi królowa pszczół ratuje go miodem od śmierci głodowej. Mnie jakoś nie szła miłość z królową pszczół i braterska przyjaźń z jej rojem. Zamiast miodem pięknym złotym, straszliwym brzęczeniem mnie częstowano..."

Tekst - Sted
Foto - promenada nad Jeziorem Wolsztyńskim 

2 pisz śmiało:

ikroopka pisze...

Wszyscy kochamy Stachurę:)

Stanisław pisze...

Kieszeń w którym można schować cztery piwa? - To prawie worek na ziemniaki.