wtorek, 30 września 2014
poniedziałek, 29 września 2014
Śladem Blue - w poszukiwaniu jesieni
Etykiety:
Drzymały,
Jesień,
Jezioro Wolsztyńskie,
Park,
Wolsztyn
Lokalizacja:
Wolsztyn, Polska
niedziela, 28 września 2014
Niedziela w siodle
Dziś pojechałem wedle niebieskich znaków przygotowanych na zatygodniowy, ostatni tego roku, siódmy wolsztyński etap MTB Kaczmarek Electric z dwukrotnym zatrzymaniem w okolicach Błońska i urokliwych przepraw przez rzekę Dojcę. Po wydostaniu się z góreknapazurek na wysokości plaży w Kuźnicy Zbąskiej, poniosło mnie w prawo i dalej asfaltem do domu, bo pieczeń miała już dość w piekarniku.
sobota, 27 września 2014
piątek, 26 września 2014
czwartek, 25 września 2014
środa, 24 września 2014
Wolsztynówki-chwilówki: dar
o tym ciężarku tego co było, przez co się przeszło do tej pory, co łapczywie się wypiło jednym haustem a co odkładało na wieczne nigdy, o tym ciężarze brzemiennym, który nosi się od początku i którego przybywa a nie ubywa i napisać to tak, by nie zabrzmiało jak narzekanie ale jak dar, niech będzie od boga a dla innych od losu, niech będzie, ale koniecznie naznaczyć to jakoś, by z całości, świebodzińsko królował dar właśnie, bo darem jest noszenie tych kamieni-doświadczeń i kamieni-pomyłek w sobie i na sobie i za sobą a niektórzy to nawet pchają je przed sobą i nie ma nikogo kto pomoże, bo pomorze leży nad bałtykiem
Promenada w Wolsztynie, nad Jeziorem Wolsztyńskim. Wczora. J. |
Etykiety:
Jezioro Wolsztyńskie,
Promenada,
Szlak Żurawi,
Wolsztyn,
Wolsztynówki...
Lokalizacja:
Wolsztyn, Polska
wtorek, 23 września 2014
poniedziałek, 22 września 2014
Spojrzeniem ogarniał pola
"...I poszedł wolno miedzami, odmawiał półgłosem modlitwy i jasnym, pełnym kochania spojrzeniem ogarniał pola...Rzędy kobiet czerwieniły się na kopaniskach... rozlegał się gruchot zsypywanych do wozów kartofli...miejscami orano jeszcze pod siew...stada krów srokatych pasły się na ugorach...długie, popielate zagony rdzawiły się młodą szczotką zbóż wschodzących...to gęsi niby płaty śniegów bieliły się na wytartych, zrudziałych łąkach...krowa gdzieś zaryczała...ogniska się paliły i długie, niebieskie warkocze dymów ciągnęły się nad zagonami...Wóz zaturkotał albo pług zgrzytnął o kamienie...to cisza znowu obejmowała ziemię na chwilę, że słychać było głuchy bełkot rzeki i turkot młyna, schowanego za wsią, w zbitym gąszczu drzew pożółkłych...to znowu śpiewka się zerwała lub krzyk nie wiadomo skąd powstały leciał nisko, tłukł się po bruzdach i dołach i tonął bez echa w jesiennej szarości, na ścierniskach oprzędzonych srebrnymi pajęczynami, w pustych sennych drogach, nad którymi pochylały się jarzębiny o krwawych, ciężkich głowach...to włóczono role i tuman szarego, przesłonecznionego kurzu podnosił się za bronami, wydłużał i pełzał aż na wzgórze i opadał, a spod niego niby z obłoku wychylał się bosy chłop, z gołą głową, przewiązany płachtą - szedł wolno, nabierał ziarna z płachty i siał ruchem monotonnym, nabożnym i błogosławiącym ziemi, dochodził do końca zagonów, nabierał z worka zboża, nawracał i z wolna podchodził pod wzgórze, że najpierw głowa rozczochrana, potem ramiona, a w końcu już był cały widny na tle słońca z tym samym błogosławiącym ruchem siejby; z tym samym świętym rzutem rozrzucał zboże, co jak złoty pył kolistym wirem padało na ziemię..."
niedziela, 21 września 2014
sobota, 20 września 2014
piątek, 19 września 2014
czwartek, 18 września 2014
środa, 17 września 2014
17 września (AD 2014)
Nie sądzę, by w warstwie słownej cokolwiek trzeba zmieniać, w porównaniu do roku ubiegłego.
Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco
a droga którą Jaś Małgosia dreptali do szkoły
nie rozstąpi się w przepaść
Rzeki nazbyt leniwe nieskore do potopów
rycerze śpiący w górach będą spali dalej
więc łatwo wejdziesz nieproszony gościu
Ale synowie ziemi nocą się zgromadzą
śmieszni karbonariusze spiskowcy wolności
będą czyścili swoje muzealne bronie
przysięgali na ptaka i na dwa kolory
A potem tak jak zawsze - łuny i wybuchy
malowani chłopcy bezsenni dowódcy
plecaki pełne klęski rude pola chwały
krzepiąca wiedza że jesteśmy - sami
Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco
i da ci sążeń ziemi pod wierzbą - i spokój
by ci co po nas przyjdą uczyli się znowu
najtrudniejszego kunsztu - odpuszczania win
a droga którą Jaś Małgosia dreptali do szkoły
nie rozstąpi się w przepaść
Rzeki nazbyt leniwe nieskore do potopów
rycerze śpiący w górach będą spali dalej
więc łatwo wejdziesz nieproszony gościu
Ale synowie ziemi nocą się zgromadzą
śmieszni karbonariusze spiskowcy wolności
będą czyścili swoje muzealne bronie
przysięgali na ptaka i na dwa kolory
A potem tak jak zawsze - łuny i wybuchy
malowani chłopcy bezsenni dowódcy
plecaki pełne klęski rude pola chwały
krzepiąca wiedza że jesteśmy - sami
Moja bezbronna ojczyzna przyjmie cię najeźdźco
i da ci sążeń ziemi pod wierzbą - i spokój
by ci co po nas przyjdą uczyli się znowu
najtrudniejszego kunsztu - odpuszczania win
Wiersz Zbigniewa Herberta, pt. "17.IX."
Zdjęcie z kolekcji rodzinnej. Jako trzeci od prawej w pierwszym rzędzie
Edward Tomiński (11.10.1904-04.1940) - zamordowany w Charkowie, mój
dziadek stryjeczny.
wtorek, 16 września 2014
poniedziałek, 15 września 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)