sobota, 4 lutego 2012

Młyn Nowy

Niebieski odpalił. Nie dziwota. Temperatura była wyższa o jeden niż wczoraj. Zapuściłem motor i dookolną drogą do Maryjana pojechalim. 
Przez Trzy Kropki. Przez Młyn Nowy a poprawnie przez Nowy Młyn. Coś tam białego spadło nocą, puszek okruszek jakiś, sfrunął z niebios wieczorem i dnia poprzedniego. 
Coś śnieżnego... Nad "jeziórkiem" zauważyłem na pomoście Jednego. Nie ruszał się. Skulał się nieruchomo w półzgięciu. 
Zamiast na migawkę, to ja na niego. Nie rusza się. Co za cholera! Jest niedobrze o Panie myślę, bo zgięci w pół i nie ruszający się to. Trup! Patrzę na gada. Patrzę na nieruchomca!
 A on...wyprostował się. Z mimo nadusiłem spust. Białoczuby zakładał "łyżły". W swym zakręcaniu śnurówek zastygł powodując moje myśli umarłe. Młyn Nowy a poprawnie Nowy Młyn żyje! 
Choć tutej mało o ludność, to taka ostoja uciekająca. A i dobrze psiokrync. Po cholerę tutaj mieszkać. Na tym odludziu. Po cholerę tu żyć? Po cholerę tutaj umierać? Zastygać w półzgięciu? 
 Ale to ułuda. Oj bracie ułuda. Jakbyś nie wiedział co zrobić z sercem swoim, dawaj na Młyny. Tu cisza jest i spokój. Tu kropki są trzy i spokój.Tu orzeł bielik kniaaaaa, kniaaaaaa.
Młyn określa mielenie. Nowy, określa nowe. Chcę mielić na nowo odkąd poznałem to miejsce. 
Dlatego tutaj wracam raz po raz. 
Z myśl na myśl...

2 pisz śmiało:

Marcin pisze...

Psi komitet był powitalny czy pożegnalny?

chalupczok pisze...

pożegnalny ;)