środa, 6 lipca 2016

Stachuriada 2016 (mimo wszystko - Matka Boska Od Namiotów) - część trzecia

"...ciepły promień obudził mnie
nie będzie dziś łez
nowy dzień witam z uśmiechem
ciepły wiatr
odpędził ciemne chmury..."
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
o tym, że jest dobrze być i nie tylko śnić ale nieśniąc marzyć i te marzenia ożywiać, dawać im życie, urzeczywistniać je, spełniać i wierzyć w siebie, swoje dobro marzeniowe, przez które inni lepiej się czują i chcą też marzyć i śnić nieśniąc, bo to zaraźliwa choroba ale choroba w dobrym znaczeniu, rak można by napisać cancer z angielska, i dobrze, że można roztaczać taką chorobliwą aurę pozytywną wokół siebie, aurę bycia potrzebnym i potrzebną innym, wszystkim, niektórym, tym co w namiotach i poza nimi...


1 pisz śmiało:

Anonimowy pisze...

ja też tak mam z tym "dobrem marzeniowym"...:)