Jak czytam we wstępie broszury dołączonej do pakietu startowego tegorocznego X Półmaratonu Słowaka odbywającego się w oddalonym o 25 kilometrów na północny-wschód od Wolsztyna - Grodzisku Wielkopolskim: "Dziesięć lat temu, z pasji do sportu oraz dla uczczenia obchodów 80-lecia miejscowego Liceum Ogólnokształcącego w 15-tysięcznym Grodzisku Wielkopolskim zrodził się pomysł zorganizowania półmaratonu. W nawiązaniu do patrona szkoły - Juliusza Słowackiego, nadano mu imię "Słowak". Bieg miał być przede wszystkim formą uczczenia jubileuszu, a stał się zalążkiem wspaniałej promocji biegania, rozbudzenia zamiłowania do aktywności fizycznej wielu osób".
Wówczas, 17 czerwca 2007 roku, na linii startu stanęło nieco ponad 300 zawodników. W tym roku numery startowe odebrało 2439 biegaczy.
Mógłbym powielić i opisać tutaj krążące w świecie biegowym superlatywy o tym półmaratonie, jego perfekcyjnym przygotowaniu, zabezpieczeniu, obfitym pakiecie startowym, tym co na trasie i na mecie. Mógłbym. To wszystko prawda i prawda obroni się sama. Dodam zatem trochę z innej beczki, dla uzupełnienia całości. Wczoraj, gdy pojechałem do Grodziska po numer startowy, po jego odbiorze chcąc wykonać parę kadrów z przedbiegowej atmosfery, jeden z mieszkańców widząc moją niepewność (rozglądałem się to tu to tam), sam mi zaproponował, czym może mi pomóc. Ostatecznie rozmowa zeszła na temat parkingu i możliwości zaparkowania auta w dniu zawodów (okazało się, że nie było żadnego problemu w tej kwestii). Mężczyzna powiedział, że jak nic nie znajdę, to mam po prostu wjechać do niego na podwórze - to po pierwsze. Po drugie, po raz pierwszy wbiegając na metę, miałem na całym całym ciele ciarki. I nie były one spowodowane hipoglikemią czy złym odżywianiem.
Grodzisk Wielkopolski - dziękuję!!!
Numer 1072 (czas 01:56:51).