o tym, że czternastego listopada roku wdzięcznego piętnastego, przed południem, wybiegło się w niebieskich, z miodowej w płocku na północ, a po znalezieniu ronda na wschód, do rzeki królowej rzek, i po znalezieniu nadbrzeżnego duktu betonowego rybakami zwanego, obok zalewu sobótki się na południowy-wschód kierowało z niemiłosiernie mocnymi podmuchami, które wieczorem zaskutkowały mało-ostrym widzeniem, i że w tym jedenastokilometrowcu, sama radość i radość z powrotu była, bo drogę do domu się znalazło, chociaż po przekroczeniu linii mostu naczelnika, hardkorowo było, ale tak miało widać być i dobrze, że będzie niechybnie w przyszłości, co się sobie obiecało
niedziela, 22 listopada 2015
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 pisz śmiało:
Prześlij komentarz