czwartek, 8 marca 2012

Myślowe spacery czwartkowe

Promenada w Wolsztynie
Uwielbiam pogodę taką jak dziś. Od rana śnieg prószył do południa jakoś a nawet wcześniej, tak do dziesiątej wydaje mi się, o dziesiątej trzydzieści to już na pewno padały śniegi i deszcze. Tak, bo o tej porze byłem wypróżnić. Swój portfel i widziałem to wszystko na oczy. I słyszałem też pod butami moimi chlup, chlap, człap. Pięknie w taką pogodę chodzić po ulicach. Niepiękną. Na twarzach wtedy ludzi można zauważyć złości i irytacje i takie grymasy nosno-oczne. Niezadowolenie jednym słowem, bo lepiej jest jak słońce. Świeci. Wiadomo to każdemu. Ale ja uwielbiam taką pogodę jak dziś. W "marcu jak w garncu", mówią niektórzy. Ja też tak mówię. Mówię też inne tam takie na przykład "od dwudziestego marca grzeje słońce nawet starca". Tak też mówię w marcu. Ale do dwudziestego jeszcze trochę. Dni kilka. 
Nad Jeziorem Wolsztyńskim, promenada.
A do słońca niedaleko. Bo gdzie jest słońce moje-twoje? Gdzie ciepło na pleckach i brzuszku? Na karku mrowienie i zasychanie w gardle? No gdzie? Dziecko wie nawet gdzie jest słonko. Ciepełko i motylki. Dzieci moje nawet to wiedzą. Tam jest gdzie się jest. Gdzie bywa. Spogląda i słucha. Blisko, najbliżej. Ja to ciepło, ty to ciepło, on, ona nawet ono to ciepło. Nawet jak pada. Nawet jak deszcz pada. A padał popołudniową porą, bo czwartki to ja mam spacerowe. Takie nadjeziorno-wychodne. W czwartki nie jem obiadków u cioci. Spotkań nie mam z ludźmi. Unikam ich. A jak już pada (o pochwalony bądź deszczu zbawienny), to szczęścia większego nie ma. Kto ci pójdzie i wyjdzie z norki w mży-mżawkę? Kto lubi nosek mieć mokry i chlup, chlap, człap. W butach? Kto? To jakieś zwyrodnienia są i inne nałogi powie jeden. Drugi śmiać się będzie od ucha do drugiego; szyderczo albo współczująco.
Fala park. Wolsztyn.
Śmiać to można się różnie. Słyszałem o tym trochę, bo dobre czterdzieści trzy lata chodzę po deszczu już bez parasola. W czwartki. Niektórzy to nawet potrafią zaśmiać się w twarz. Parsknąć śmiechem. Wybuchnąć. Z siebie się mało kto śmieje. Nikt tego nie lubi. Mało kto. Słyszałem, że jedni to tak się z drugich śmieją, że tamci to potrafią łzę uronić. Popłakać się. Zesmutnieć w minutę, nawet w pół lub jeszcze szybciej i zalać się łzami. Słyszałem o tym...
Uwielbiam pogodę taką jak dziś.
Wolsztyński kaczor. Pomost przy ulicy Rzecznej.

0 pisz śmiało: