czwartek, 30 czerwca 2011

Przypadek Hermana Rotha

Nie musiałem za długo per. Traktować. Uzyskałem zgodę foto-opium na publikację. Warunkiem był tekst. Zatem spełniam. I czynię zadość. Najpiękniejszej dziewczyny z Wolsztyna.
- to ty mnie szukaj w odbiciu swoich szyb, powiedziała... 
Pati ! Dzięks.
"lubię siłę czerni
i nieużywania słów
wszystkiego, co niezmienne
w nicości za oknem, gdy budzą się mgły
lubię starych ludzi
bo starość jest jak mgła
patrząc wprost w jej pustkę
pragnę tym bardziej, im więcej mam lat
ty, on i ja
środek jakby był ze szkła
nie zapomnę tamtych dni
szukałam Cię w odbiciu szyb
tonę we współczuciu
głębiej z każdym dniem
i choć wiem, że już nie wrócisz
moim życiem wciąż szarpie niepewność i zgiełk
ty, on i ja
środek jakby był ze szkła
nie zapomnę tamtych dni
i szukam Cię...
bo tak mało wciąż wiem
tak mało wciąż jest
w tym wszystkim... mnie".

wtorek, 28 czerwca 2011

Maciejowi Zembatemu

Niedawno jechałem w Polskę. Wsiadłem  w mojego błękitnego mustanga. Wrzuciłem na przednią kanapę kilka kaset magnetofonowych. Tak dla hecy. 
Teraz to się eremefów słucha albo zetek. Lub trfamów podobno, prosto z Brukselli słów nadawanych. Ale wrzuciłem tych kaset kilka, bo ja stary jestem, starego wypustu, co to woli pisać piórem niż gęsim. 
Słuchać niż mówić, pić niż jeść...
Gdzieś na wysokości dwudziestego kilometra jazdy mojej nader bezpiecznej, (bo w jeździe to jestem z siebie kontent) wsunąłem do kieszeni (sonyego) kasetkę pierwszą lepszą z brzegu. Wcześniej jeden to mi mówił, że nie zna oprócz mnie innego "lulusia" co by "tera" słuchał w samochodzie kaset magnetofonowych. W czasach dzisiejszych empetrójek. Etam - pomyślałem sobie wtedy, bo nie wiedziałem o czym on mówi. Eeeeetam powtórzyłem wtedy na głos pamiętam. Teraz, dziś, do dziś nie wiem ca za przekaz on do mnie toczył. Ale to nieistotne.
Jadąc sobie zatem od dwudziestego kilometra na bezpańskim gazie, mając za słuchaczy moich najukochańszych (janiego i fiolkę), usłyszałem Maćka Zębatego i Johna Portera tego dziada uwielbionego, jak wyśpiewywał nanana nanana nananananana...
Kto mi nakazał zabrać w tą podróż Zembatego? Hę?
Pamiętam, gdy były czasy inne jeszcze, jak nie tak często w TV wypowiadali się debile, jeździliśmy piątkową porą ze Żwirkiemprzyjecielemmoim, do wsi Chraplewo (nie na Kujawy Białe), lecz za Nowy Tomyśl, kolejką wąskotorową. Tam  w pałacu szkoła była a w szkole jak to w szkole-uczycielka. 
Basiu!!!!
Nie wiem czy podczytujesz moje efemerydy, lecz jeśli, to, zapewniam, że wciąż pamiętam ten dwupłytowy longplay Maćka, zdarty na Twoim gramofonie. I tą sowę co w nocy na lipie huhó, huhó, huhó zacinała. Rytmicznie do...Allelujah...
...Niedawno jechałem w Polskę i było mi jakoś raźno.
Od wczoraj jest mi bardzo dark.

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Wschowska (część trzecia)

Ulica Wschowska w Wolsztynie, leży w ciągu czterech ulic (Drzymały, Wschowskiej, Gajewskich i Fabrycznej), wyznaczających kierunek północno-południowy.
Ulica Drzymały kończy się na Rondzie Solidarności. W lewo ulica Wschowska.
Tutaj widok z ronda
W lewo mało widoczny zjazd w ulicę Strzelecką. Cały ten ciąg, oprócz ulicy Fabrycznej jest obecnie remontowany.
Za koparką po lewej niewidoczny wyjazd z ulicy Powstańców Wielkopolskich a w oddali budynki nowego osiedla, przynależne już do ulicy Gajewskich.
Obrót o 180 stopni gdzie widoczne jest rondko.
Na ulicy Wschowskiej, zachował się przystanek PKS.
Za opłotkiem teren szpitala.

niedziela, 26 czerwca 2011

Siedem dziewcząt z Albatrosa, Tyś jedyna

W Parku Miejskim w Wolsztynie. Międzynarodowy Festiwal Orkiestr Dętych.

sobota, 25 czerwca 2011

Oddech weź

W Parku Miejskim w Wolsztynie. Pod bukiem, obok Havany.

piątek, 24 czerwca 2011

Wolsztyn pełną parą !

Wolsztyn. Parko-plaża.

czwartek, 23 czerwca 2011

Wolsztyński łańcuch pokarmowy

Złowiona
i zjedzona.
Perkoz dwuczuby (Podiceps cristatus)

Nad Jeziorem Wolsztyńskim. Z pomostu od strony Bielnika.

wtorek, 21 czerwca 2011

UK Legends w Wolsztynie (cześć trzecia)

Z Paulem Elliottem.
Z Grahamem Hunterem.
Steve Hutchinson
Tak gwoli podsumowania, bo części czwartej nie będzie.
18 czerwca 2011 roku w Parku Miejskim w Wolsztynie, nad Jeziorem Wolsztyńskim, zagrał zespół The UK Legends w składzie: Martin Bland, Steve Hutchinson, Graham Hunter, Bernie Lowery i Paul Elliott.
Nie była to grupa Smokie (koncertująca obecnie w Austrii), The Animals (nieistniejąca od 1966 roku) ani Thin Lizzy (reaktywowany w 1996).
Błąd wkradł się z uwagi na nieznajomość tematu, przez promotora (który promuje), oraz zwykłe lenistwo (nieważne kogo).
Nieważne.
Ważne jest, że dla jednych zagrała grupa Smokie-smoczo wielka, dla innych The Animals-zwierzęco egzotyczna.
Zagrała świetny koncert...
...po którym jego bohaterów można było dotknąć i pośmiać się z reklamowanych bzdur (nieważne przez kogo).
"...I'll meet you at midnight..."

poniedziałek, 20 czerwca 2011

UK Legends w Wolsztynie (cześć druga)


Tutaj z Paulem Elliottem w tle.
Berni nie chciał się uśmiechać. Za to zaśpiewał, że ho ho...

niedziela, 19 czerwca 2011

UK Legends w Wolsztynie (cześć pierwsza)

18 czerwca 2011 roku w Parku Miejskim, grali dobre półtorej godziny. 
Graham Hunter swoją gitarą wygrywał takie glissanda, że
 pozwoliłem jemu sfotografować się ze mną.

sobota, 18 czerwca 2011

Nikt i nic

się nie ukryje w Wolsztynie.


Nad Jeziorem Wolsztyńskim. Pomost na cyplu.

czwartek, 16 czerwca 2011

W oczekiwaniu na...Gienka Loskę

Bielnikowe koty. Nikt ich nie policzy. Chyba nikt nie chce ich liczyć. Ile ich jest. A jest ich kilka. Fiolka mówi, że 9.

wtorek, 14 czerwca 2011

Z rozmów męsko-męskich (część dziewiąta)

- synku? To co ja mam teraz zrobić? Jak postąpić...? 
- nie trać tej radości którą nosisz w sercu tatusiu a wszystko ułoży się tak jak powinno.


Przy basenie na ulicy Komorowskiej w Wolsztynie.

poniedziałek, 13 czerwca 2011

Wte i wewte (ulica Gajewskich)

Nawet w Wolsztynie "Chińczycy" mają dość przebudowy ulicy Gajewskich.
Tutaj "spogląd" (takie popularne skrócenie, naoglądałem się ikskaftora) w kierunku skrzyżowania ulic Lipowej, Dr Kocha i Wschowskiej.

Tutaj w kierunku skrzyżowania ulicy Fabrycznej, Żeromskiego i trzystapiątki.

Robota stoi, bo ile można pracować za psie pieniądze? 
 

środa, 8 czerwca 2011

Wolsztyńska rodzina

Od prawej : Mania, Pati, Cinek, Jani i Fiolka. 
Nadjeziorna, bestyjalsko-wolsztyńska rodzinka.

Acha! Tylko zawzmiankuję. Wszystkie dni jak motyle są...

"...Earth, stream and tree encircled by sea
Waves sweep the sand from my island.
My sunsets fade.
Field and glade wait only for rain
Grain after grain love erodes my
High weathered walls which fend off the tide
Cradle the wind
to my island...

...Touch my island
Touch me....".

wtorek, 7 czerwca 2011

24 godziny

00:13 - dzwonię do eR. Jeszcze jesteśmy w lesie, chociaż wszystko poukładane.
00:20 - komary i wciąż ten smród
00:40 - kończymy w tumanach kurzu
00:50 - wracamy z eNDe
02:28 - Pe pisze, Ha pisze ja nadsypiam.
03:48 - z Gie i O komponujemy przebieg wydarzeń.
06:12 - Zet przynosi drożdżówki z rabarbarem.
06:39 - odwożę Gie i wysadzam go przy sklepie.
08:48 - śpię od dwóch godzin. Telefon mnie nie obudził.
09:56 - otwieram jedno oko.
12:46 - prysznic
13:03 - fryzjer
13:33 - dzwoni A. Wszystko ok.
14:48 - A. i Gie zabierają mnie z ulicy
15:10 - busem jedziemy do Be. Pakowanie
15:31 - na miejscu w eNeM. Rozładunek
15:39 - zostaję sam z całym dobytkiem
15:55 - jeszcze sam. Zaczynam z ptakami
16:01 - ognisko gotowe. Reszta drewna w busiku. Nie czekam na pozostałych.
16:04 - kontynuuję
16:15 - przyjeżdża pierwsza grupa
16:38 - rozpalenie grilla
16:40 - nacinanie kiełbas
16:59 - rozpalenie ogniska
17:05 - nacinanie kiełbas
17:09 - wciąż nacinam
17:15 - nadal
17:17 - mam swój kufelek
17:44 - dokładam kiełbas
18:15 - dokładam do ogniska
18:52 - znowu nacinam
19:02 - A liczy wszystkich. Doliczył do 48
19:15 - pożegnanie A.
19:31 - kufelek wciąż w kieszeni
19:39 - kufelek nie wysycha
20:15 - chipsy i papryka czerwona
20:23 - temperatura powietrza opada
20:50 - Ha i A idziemy nad ...
21:20 - próba latania
21:20 - nieudana próba lądowania
21:21 - myśli, że odlatuję
21:30 - myśli przy ognisku. Sucho w gardle od ognia
21:50 - Ka eM i Nierozpoznani zmieniają ten stan
22:25 - sprzątamy, to co nie skradziono
23:10 - przyjeżdża Be. senior
23:14 - wyjazd
23:15 - dzwonię do A informując o trzech śpiących w rowie
23:25 - jedziemy przez eS.
23:35 - Te opuszcza pojazd ze szczękościskiem
23:51 - wchodzę do domu
23:59 - prysznic. Jak można być tak brudnym
00:10 - sprawdzam kieszenie. Kufelek na miejscu
00:13 - zasypiam na dobre

Z 03 na 04 czerwca 2011 roku. Nigdy w moim życiu nie było zastoju. Dlatego za długo nie pożyję.