sobota, 23 czerwca 2012

Czereśnie, maliny, zachód, chmury, balony i inne buły

Wszystko wolsztyńskie.
Odbite w toni. Jeziora Wolsztyńskiego.
Balon widoczno-niewidoczny w drugiej "dziurce" licząc od kierunkowskazu "1 Nowe Tłoki".
Nie nadążam. Pikawa wali na 200 tiktaków. Po wczorajszych wieczorno-nocnych, szogunowo-estakadowych chlup-łakałaka, dzień rozpocząłem od gry balonami z najmłodszym chalupczokiem. Lubię bawić się balonami. Nie wiedziałem, wówczas, że balonem dzień pożegnam. Nie wiedziałem. Po drodze do mojego zawału przebyłem nettowe odciążenie kieszeni na 116 złociszy, odwiedziny tatki, bo dziś wszak Dzień Ojca, półtoragodzinne koszenie trawy podczas której przeciąłem kabel z elektrycznością bez skutków ubocznych dla mego ciała, godzinne przebywanie na drzewie czereśniowym w towarzystwie motolotni, paralotni i Tomka; Kaśka w tym czasie umiejętnie uczyniła moje pomidory gotowymi do owocowania. Z kiełpińskim sokiem malinowym na brodzie, podążyłem na karpickowy pomost, bo zachód szykował się niewzruszony (odbity w toni gładkiego jak moje pośladki jeziora). Pokryty komarami wzniosłem się na ulicę Podgórną, by nad Rostarzewem dojrzeć szybujący balon neksbałowy. 
Nie nadążam. 
Czas na wino czerwone i chmury z mojego balkonu. Czas zbić warkotanie mięśnia sercowego. Jutro jeszcze szybciej zapodam. Razem z Fiolką oczywiście. A Marcie życzę ekstremalnych doznań sałaciano-bułowych. 
Jutro na śniadanie też.

4 pisz śmiało:

Dawid pisze...

PaCZę, paCZę i nie mogę wypaCZyć ;P

chalupczok pisze...

Widać go na ostatniej fotce, jako kropkę (hahaha). Wznieś wzrok i skup się na zielonej tabli "Nowe Tłoki" po czym "idź" do góry. Niestety miałem "krótką lunetkę" podpiętą i nie mogłem zbliżyć. Gonić nie dało rady bo czerwona reserve sę świeciła ;)

Dawid pisze...

A no wypaCZyłem ;)

chalupczok pisze...

Miss Świata Balonów Dejwid :) Kto kocha...baloni. Pzdr.