"...Nagle coś zagwizdało jazgotliwie w powietrzu, rozbłysło i przeraźliwy huk rozniósł się w koronach przydrożnych topól. Nie zdążyłem się nawet skulić, już było po wszystkim. Podniosły się płacze, nawoływania, wniebogłosy...Jakieś nierzeczywiste to było, jakby urojone jedynie z tego skwaru, duchoty, senności, słodkiego zapachu lip. Nie mogłem uwierzyć, że to już wojna. Nie tak wyobrażałem sobie jej nadejście...Jedynie te wrony tam nad topolami, spędzone ze swoich gniazd, krążące czarną chmurą, rozkrakane, rozżalone, były najprawdziwsze z tej wojny. A poza tym złość mnie wzięła na ludzi, że sobie wszyscy tę wojnę tak lekko przywłaszczają...Sam nie wiem, dlaczego nie uciekłem.
Może mnie ten upał tak zmęczył, że mi się zdawało, że jeszcze zdążę. A może z niewiary. Bo chciałem, żeby jeszcze choć raz gdzieś walnęło, może w pałac, a wtedy byłaby już wojna na pewno...Spoglądałem jeszcze w niebo, nasłuchując, czy gdzieś tam znowu nie jazgocze...a potem wszystko ucichło. Właściwie cisza nastała zamiast wojny. Z początku nawet ulgę odczułem po tych płaczach, nawoływaniach, wniebogłosach. Nawet błogo mi się zrobiło w tej ciszy, w tej pustce, bez ludzi. Poczułem się nagle tak, jakby nie tylko ludzi, ale i mnie samego nigdzie nie było. Chciało mi się za kimś zawołać, ale nie wiedziałem za kim, nie byłem pewny, czy wołanie moje do kogokolwiek dojdzie. Chciało mi się uciekać, ale nie wiedziałem gdzie, a za ludźmi było już za późno...
Może mnie ten upał tak zmęczył, że mi się zdawało, że jeszcze zdążę. A może z niewiary. Bo chciałem, żeby jeszcze choć raz gdzieś walnęło, może w pałac, a wtedy byłaby już wojna na pewno...Spoglądałem jeszcze w niebo, nasłuchując, czy gdzieś tam znowu nie jazgocze...a potem wszystko ucichło. Właściwie cisza nastała zamiast wojny. Z początku nawet ulgę odczułem po tych płaczach, nawoływaniach, wniebogłosach. Nawet błogo mi się zrobiło w tej ciszy, w tej pustce, bez ludzi. Poczułem się nagle tak, jakby nie tylko ludzi, ale i mnie samego nigdzie nie było. Chciało mi się za kimś zawołać, ale nie wiedziałem za kim, nie byłem pewny, czy wołanie moje do kogokolwiek dojdzie. Chciało mi się uciekać, ale nie wiedziałem gdzie, a za ludźmi było już za późno...
Dębowy pomnik, rosnący przy szlaku czerwonym, 2 km od Jeziora Kuźnickiego, niedaleko Dojcy. |
0 pisz śmiało:
Prześlij komentarz