O tym, że na start I Rowerowego Rajdu Crossowego MTB Bycza Góra w lasach Nowej Dąbrowy i okolicznych przydatkach, przyjechałem z Wolsztyna koliflałerem, zatem jakieś dziesięć kilometrów miałem na zagrzanie i wygrzanie, bo słońce dawało od rana znaki, że przyświecać będzie letnią iście temperaturą, o otrzymaniu nr 51 kolejnego startowego, który okazał się szczęśliwy, gdyż Dominik po wyścigu w losowaniu nagród rzeczowych słabość miał do jedynek, o Łukaszu, który sprezentował mi wylicytowaną anonimowo koszulkę i wcale nie chciał na ten temat rozmawiać a ja nie pytałem, gdyż absolutnie mnie zatkało to, że ja w niej miałem jechać, o dziesięciominutowym spóźnionym starcie z powodu...spóźnienia burmistrza, który ostatecznie wystrzelił z hukowca, o pagórkach, braku oddechu, pagórkach, braku oddechu, pagórkach i wręcz downhillach, dwóch glebach niegroźnych, dotarciu na metę po godzinie trzynastu minutach i trzydziestutrzech sekundach, o oklaskach, Robercie który mi gratulował, znakomitej grochówce i powrocie na Garbarnię z oczywistym postojem na moście nad Północnym Kanałem Obry.
Fotki nr 2 i 3 - UM Wolsztyn, nr 4 - Roland Buśko.
0 pisz śmiało:
Prześlij komentarz