sobota, 31 grudnia 2011

Z rozmów męsko-męskich (część trzynasta). Sylwester

- tatusiu? A czy dzisiaj wszyscy są tak radośni jak my?
- nie synku, ale możemy ich swoją radością zarazić.

Dziś na Bielniku. W południe

piątek, 30 grudnia 2011

Taki był ten rok ( i taki będzie przyszły)


wszędzie gdzie jest światło,
ona tam podąża.

czwartek, 29 grudnia 2011

Rzeczna (wyrąbana)

Już lepiej gdy tutaj było tylko błoto. Wolsztyn, ulica Rzeczna w kierunku 5 Stycznia.

środa, 28 grudnia 2011

Lubię niemożliwości

"Nie da się kogoś wyprzedzić, jeśli się chodzi jego śladami".
Plaża w Wolsztynie.

wtorek, 27 grudnia 2011

Kino "Tatry" (część trzecia)

"Coś" się zaczyna wyłaniać od pewnego czasu na Poznańskiej 17 w Wolsztynie. To już prawie dwa lata od czasu gdy spłonęło kino.

poniedziałek, 26 grudnia 2011

Enjoy The Silence

Jezioro Wolsztyńskie od strony Karpicka. W oddali wyspa.

piątek, 23 grudnia 2011

Historia Wolsztyna (część piąta)

 "...Już w roku 1743 kazał Rafał Gajewski generalnemu swemu komisarzowi, Wojciechowi Radomskiemu, zaprowadzić nową ordynacyą miejską. Atoli nie stosowali się do niej ani burmistrze ani rajcy, dochody sobie przywłaszczali, rachunków nie zdawali, porządku nie przestrzegali, skutkiem czego miasto upadło. Wydał więc Rafał Gajewski dnia 4 stycznia 1769 r., nową ordynacyą, której główniejsze postanowienia były takie:
Wybór burmistrza i rajców odbywa się nazajutrz po Nowym Roku po wysłuchaniu mszy św. do ś. Ducha. Zamek potwierdza ich, poczem wybrani składają przysięgę, że sprawiedliwość prędko i sumiennie wymierzać będą i to nie przy kuflach po domach, lecz na ratuszu.
Od większych spraw płaci się 6 złp. za sesyą, od mniejszych 3-4 złp., a gdy strona prosi o zwłokę, od drugiej sesyi nic się nie płaci.
Pisarz ma protokoły w jedną księgę wpisywać, ale zapisów przedaży gruntów, domów, ogrodów bez wiedzy zamku nie czynić, za wyciągi z ksiąg miejskich ma pobierać w sprawach większych 6 złp., w mniejszych 2 złp., od zapisów większych 6 złp., od innych po złotemu od arkusza.

Od wszystkich spraw część jedna grzywien wedle proporcyi ma być oddawana do zamku.
Przy zapisach domów miejskich, gruntów i ogrodów płaci się od każdych 100 złp., 4 złp., z których 2 należą się dziedzicowi, a 2 urzędowi.
Nikogo do miasta ani też do cechów bez wiedzy zamku przyjmować nie wolno, osiadający zaś płaci dwie części od przyjęcia prawa miejskiego dziedzicowi, trzecią miastu, a czwartą urzędowi.
Pogłówne płaci każdy.
Dla wybierania targowego, jarmarcznego i brukowego mają być trzy szlaki: jeden przy bramie Niałeckiej, drugi na Białej Górze, a trzeci w ulicy Żydowskiej. Pieniądze kładzie się do trzech skarbon zamykanych. Za niepilność i nierzetelność płaci wybierający trzy grzywny do zamku i trzy do kasy miejskiej.

Dochód z 8 jarmarków należy do zamku. Podczas takich jarmarków pieniądze wybierają ludzie dworscy.
Żadnego podatku na obywateli bez pozwolenia dziedzica nakładać nie wolno. Na żołnierza krajowego czy obcego płacą żydzi grosz szóty.
Składka na stróżów nocnych, miejskiego i organistę, wynosi z domu rocznie 3 złp. 6 groszy, od komorników po groszy 24, żydzi płacą roczną sumę ryczałtową w ilości 46 złp.
Organista pobiera rocznie 120 złp., dwaj stróże i miejski po 60 złp.
Przysięgły wegmeister pobiera od kamienia wełny po groszy 2, od innych przedmiotów po groszu do kasy miejskiej, na końcu roku zaś przy generalnych rachunkach ma dostać grosz trzeci.
Rzeźnicy płacą od jatek rocznie do kasy miejskiej złp. 24.

Urzędnicy mają składać co kwartał rachunki, a co rok generalne.
Ponieważ skutkiem niesumienności urzędników miasto zabrnęło w długi, więc nie wolno burmistrzowi szafować pieniędzmi bez wiedzy dziedzica i pospólstwa.
Miasto ma sprawić sikawkę, a każdy ma mieć ręczną sikawkę, haki, drabki i naczynia do wody.
Ponieważ w kasie pustki, więc ci, co na reparacyą studzien pieniądze wybierali, a ich nie reparowali, mają zwrócić pieniądze, to samo mają "pod sumieniem" uczynić ci, co przez lat wiele wolnymi się czynili od podatków rzeczypospolitej, pańskich i miejskich, jako to pogłównego, czopowego, szelężnego, młynkowego, kotłowego, talerowego i składkowego.
Burmistrzowie przynajmniej od lat 6 mają oddać miastu jarmarkowe, targowe, brukowe, wkupne, pieniądze od wagi, rzeźników i żydów.

Dwaj mieszczanie osiadli, wyznaczeni przez burmistrza, mają z komisarzem co miesiąc rewidować kominy, górki i komórki, gdzie pod utratą nie wolno chować siana ani słomy.
Po dwóch mieszczan będzie kolejno ze stróżami obchodzić miasto i zamek.
Komornicy i komornice bez rzemiosła uprząść mają kądzieli po 3 sztuki do zamku albo dać po 3 złp.
Za pastwisko od bydła miejskiego płaci się od sztuki po złotemu.
Młodzi winni są czynić posługi starszym "niesprzeczne i nieuporczywe" pod winą komórki i grzywien pięciu za nieposłuszeństwo. Podatki winni płacić wszyscy punktualnie pod karą komórki, utraty rzemiosła i handlu, prawa warzenia piwa a nawet pod utratą dóbr...".

środa, 21 grudnia 2011

Śnieżne małpy

Dziś spadł śnieg. Wolsztyńskie molo.

wtorek, 20 grudnia 2011

Daj mi chleba z dżemem (zaufaj mi)

Zatoczka Karmiących (nie tylko matek) - jak ją sobie nazywam, przy styku ulicy Rzecznej i promenady w Wolsztynie. Za płotem teren prywatny, kiedyś warsztaty szkolne Zasadniczej Szkoły Zawodowej.

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Człowiek na dachu

A nawet dwóch.
Budynek remontowanego Wolsztyńskiego Domu Kultury. Na drugim planie wolsztyńska fara.

niedziela, 18 grudnia 2011

Potrzeba słońca

Plaża w Wolsztynie.

sobota, 17 grudnia 2011

Czarna

"tutaj nie ma nic do schowania
dzisiaj nie ma nic do ukrycia
wiem to niełatwe na co dzień
ale chcę chociaż wtedy gdy mogę
żyć najniezbędniej dla życia
żyć najniezbędniej
na ile się da ...
...wierzyć, że nie ma połowy
obstawiać, że nie ma ćwierci
na samym końcu jest coś
gdzie się wszystko łączy
gdzie się zaczyna i kończy
i chcę szukać tego w pamięci
".

czwartek, 15 grudnia 2011

Mężczyzna wraz z wózkiem na przedzie

Był z taczką, jest z wózkiem.
Widoczny wózkowy idzie na linii deptaku, czyli ulicy Dąbrowskiego (biegnącej równolegle do linii horyzontu. Prawy górny narożnik zajmuje budynek jeszcze szpitala w Wolsztynie.

środa, 14 grudnia 2011

Gaska (część trzecia)

Ta gaska łączy ulicę 5 Stycznia z promenadą w Wolsztynie doprowadzając do Jeziora Wolsztyńskiego. Kiedyś wyłożona "kocimi łbami", zaasfaltowana później, dziś pachnąca kostką brukową. Dzięki Bogu, że nie można przejechać nią samochodem, bo ruch na nadjeziornym rowerowo-pieszym "szlaku żurawim", byłby całkiem niezły. Całkiem całkiem niezły chciałem napisać, bo niezły to jest teraz.
Tutaj zdjęcie-ujęcie w kierunku ulicy 5 Stycznia, już kiedyś zatrzymane przeze mnie w kadrze, tylko trochę z innego kącika.

poniedziałek, 12 grudnia 2011

Opowiadać dzień po dniu

" ...Ja dobrze wiedziałem, że muszę się cieszyć. Moja głowa dobrze o tym wiedziała i całe ciało w słońcu i w wodzie uradowane. Potem usłyszałem krzyk i przypomniałem sobie o moim człowieku, bo zupełnie o nim zapomniałem, nie dlatego żebym mu był niewdzięczny, że mnie tam przywiózł, ale ja zawsze bezwolnie samemu się świętuję i za to nikomu się nigdy nie uskarżam, choć nieraz mam wielką ochotę wydobyć komuś moje bolesności i gorycze. Bo są takie chwile sprzyjające przed oczami i w życiu, że pragnie się mówić i pragnie się słuchania dla tego mówienia, bo wiedząc tym bardziej, że następna taka chwila słaba nie przyjdzie prędko, a wszystko narasta ciągle w tym milczeniu i zawziętości, i to może być bardzo niebezpieczne, ten wybuch kiedyś nagły możliwy, to pęknięcie nagłe i to rozlewisko potem ropy niewymówionej niewysłuchanej. Ale trudno jest niepomiernie znaleźć ucho, oko i serce wdzięcznie słuchające...".

niedziela, 11 grudnia 2011

Pokój z widokiem na morze

Widok na Jezioro Berzyńskie w Wolsztynie.

sobota, 10 grudnia 2011

Z rozmów męsko-męskich (część dwunasta)


- tatusiu kocham cię.
- ja Ciebie też kocham synku.

piątek, 9 grudnia 2011

Fara

Wolsztyński kościół farny od zachodu.

 "Fest zgorszyli sie w niedziele,
Że sie pierdnył chop w kościele.
A niy ruszo ich, że pije,
Że baba i dziecka bije!".

czwartek, 8 grudnia 2011

Ukochany kraj, umiłowany kraj...(część druga)

"Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie;
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie
Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie..."


Widok na dach Dworca PKP (napis), tzw. Dom Usług (za masztem) i kościół pw. Wniebowstąpienia Pańskiego amen.

środa, 7 grudnia 2011

Niebyłe?

"zostały
miejsca po nas - puste
niebyłe
miejsca w których nie ma
oddechu szeptu
krzyku ust milczącego
wymownie

niebyłe
gdzie nie ma już
tamtej miłości
myśli głośno myślanych
we dwoje
białej magii ciała

nie ma
tamtego czasu
zatrzymanego
wbrew czasowi
biegnącemu
tamtych krajobrazów
wewnątrz

zdumionych
naszym dotykiem
pierwszym"

Wiersz Adama Żuczkowskiego.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

O sobie

"Z wysoka
wyglądam
ogólnie, ogólnie".

niedziela, 4 grudnia 2011

Kobieta szukająca...chrust

Wolsztyn. Pod wiaduktem drogowo-kolejowym na K-32.

sobota, 3 grudnia 2011

On jednak usuwał się na miejsca pustynne i modlił się

"Idź na pustynię nocy,
poranka,
kiedy świta jasna myśl.
Rozmawiaj z mrokiem, 
który czai się w tobie, 
chce rozprawy ze światłem.

Idź na pustynię nocy,
rozmawiaj z mrokiem,
ze światłem w sobie.
Nie dowierzaj tłumowi, słowu
rozmnożonemu,
słowu? wielkiego brata.

Idź na pustynię nocy,
rozmawiaj z Bogiem
i z jednym tylko człowiekiem.
Pamiętaj, że tłum zaczyna się
od trojga.

Bądź uważny - wierny sobie
i nie ufaj ludziom,
którzy swoją prawdę
chcą narzucić innym."

Wiersz Adama Żuczkowskiego : "Tłum zaczyna się od trojga" z tomiku "Dokładanie do Słońca".
Zdjęcie wolsztyńsko-parkowe. W tle pałac.

piątek, 2 grudnia 2011

Udvari bolond kenyere

czyli po mojemu : nie wszystko złoto co się święci...

Tam gdzie wczoraj. Sprawdzałem czy się zmienił.

czwartek, 1 grudnia 2011

Dokładanie do słońca

Wieczór autorski z wolsztyńskim poetą Adamem Żuczkowskim, odbył się zgodnie z planem. W dzień jego urodzin. I na tym mógłbym poprzestać...
Wspominając jednakże o tym spotkaniu, spokoju nie daje mi jedna myśl pytająca. Zastanawiam się bowiem drogi Adamie, jak to sprawiasz, że wiążesz swoje słowa niewidzialną nicią, którą wydaje mi się, że trzymałem kiedyś w dłoni?
To za TO poczucie więzi dziękuję.
"Moje stopy nasiąknięte liśćmi,
zbutwiałymi liśćmi,
dopóki szemrzą, szeleszczą słowem
mają czas.

Moje stopy przesiąknięte niebem,
błękitem wysokim,
dopóki wiatry wieją Bogiem
mają przestrzeń.

Moje stopy umoczone w ziemi,
suchej ziemi,
dopóki je stawiam jedna przed drugą,
dopóty - gdzie
ja idę..."

Zacytowany wiersz : "Wędrowne - Pielgrzym", napisany został w Wolsztynie21.XI.2004 roku a w tomiku "Dokładanie do słońca", znalazł się w cyklu "Świergot aniołów i wróbli".

Zdjęcie pochodzi z Parku - już nie w Wolsztynie a jeszcze nie w Karpicku. Na górce.

środa, 30 listopada 2011

Dawno nie zachodziłem

Zachód słońca nad Jeziorem Wolsztyńskim. Promenada.

wtorek, 29 listopada 2011

Adam Żuczkowski

Pierwszego grudnia 2011 roku (w czwartek) o godzinie 17:00 w wolsztyńskiej bibliotece odbędzie się spotkanie z Adamem Żuczkowskim. I jego wierszami. "Dokładanie do słońca"...będzie można pójść z sercem i nie tylko ...
Nad Jeziorem Wolsztyńskim. 60 metrów za plażą w kierunku Karpicka.

poniedziałek, 28 listopada 2011

Wszystko jest poezją

"Wszystko ginie, wszystko niszczeje, wszystko przemija. Zostaje tylko świat. I czas, który trwa".
Aleja grabowa w wolsztyńskim parku.
Suszące się obok (nad boiskiem) naleśniki.

niedziela, 27 listopada 2011

Przystań w Karpicku

Dziś wyskoczyłem do Karpicka ale trochę dalej niż wczoraj, w pobliże Ośrodków Wypoczynkowych, na tak zwaną przystań. Pogoda - wyśmienicie wiejąca, czas - przed zachodem, na głowie - kaptur, pod koszulą - serce.
Droga dojazdowa. Na wprost do ulicy Wczasowej w Karpicku. W drugą stronę - do Jeziora Wolsztyńskiego.
Zejście do przystani.
Przystań. Za lampą po lewej miejsce ognisk płonących.
W kierunku przeciwnym, jakieś 100 metrów znajduje się całkiem stabilny pomost, ostatni zresztą z tej strony jeziora. Łabędzie zdaje się znalazły spokojniejsze miejsce przy ujściu Dojcy.
Pniaki obok pomostu. Zauważyłem, że od lata zginęły blaszano-żubrowe puszki pławiące się w zaroślach i foliówki, w których żuberki przybyły.
W kierunku południowym, można dostrzec wieżę kościoła Farnego w Wolsztynie oraz...czerwone i zielone żeglugowe znaki nawigacyjne.
Cofnąłem się do punktu wyjścia, czyli nad uregulowane nadbrzeże przystani.
Tam, napotkałem drzemiącego młodzieńca, wtulonego dziobem pod prawe skrzydło. Chcąc przełamać szuwary, co przed obiektywem mi się huśtały - hałasem wyprostowałem go do pozycji normalnej, stabilnej.
Mamka była w pobliżu, na prawo od synka. Ale w pobliżu. Jak to mama.
Wobec nie najlepszych pomysłów na zdjęcia, które zaczęły mi przychodzić do głowy wraz z galopującym zaciemnieniem, dokonałem odwrotu. Ale wrócę tutaj. Przystań godna przystani. 
Wieże dwóch wolsztyńskich kościołów. Wspomnianego Farnego (po lewej) i Wniebowstąpienia Pańskiego.
Oby rosnące tam drzewa, nie przyfrunęły dzisiejszej nocy na mój balkon. Bo wiatr wieje jak trzeba...

sobota, 26 listopada 2011

Pamiętaj

o zachowaniu równowagi w trudnych chwilach.
Pomost w Karpicku, nad Jeziorem Wolsztyńskim. W dzisiejszym poszukiwaniu równowagi całe szczęście, że na nikogo nie natrafiłem. Nikt o zdrowych zmysłach nie spaceruje po plaży w taki dzień. Z gorączką.

piątek, 25 listopada 2011

Po miodzie płynę do nieba

Dopadło i mnie. Wczorajsze wieczorowo-nocne zajęcia na świeżym powietrzu były kropką na i. Teraz gorąca woda, najlepszy z miodzików-faceliowy plus rum na kościach, zagrzewa mnie ku normalności. U Leszka wymieniałem papucie w niebieskim. Zimno było jak diabli na tym podwórku. Już trzynaście lat tam rzeźbi w gumie...
Miałem ochotę pobiec ku rozwijającemu się do lotu SP-BDR i wsadzić swoje racice w palnik.
Tam też dostałem sztycha. U Leszka. Może nawet większego niż przed północą. Przed północą to poprawka była...
Balon nabalaniał się powoli na wysokości krzyża w Niałku Wielkim, postawionym w 2005 roku, upamiętniającego lokalizację parafii niałeckiej p.w. Św. Wawrzyńca. Po kościele nie znajdziesz tam kamienia, za to bedeer stanął jak wieża w pewnym momencie i odpadł od ziemi. Ja odpadłem od Lecha, do którego zapewne zawitam na wiosnę. Na zimonośnych balonikach podążałem ku wolsztynkowi, wraz "ze wzniosłym się". Balonem. Niebezpiecznie jeździć po ulicach, gdy wszyscy zadzierają głowę w górę w tym i kierowcy. Zadzierają...
Rozstaliśmy się na drzymałowsko-komorowskiej drodze. Ja podążyłem oczywiście na wschód. Tak jak i teraz. Bo moja kuchnia położona jest od wschodu. A tam...wrzątek, rum na kościach i faceliowe wonie.
Apsik.
Niałek Wielki koło Wolsztyna, wyjazd z wioski, po lewej stronie.