sobota, 26 listopada 2016

Ale mgła. Co z mgłą?

"...Ale co z mgłą? Co robić z mgłą i jakie są do niej narzędzia? Siekiera przecież nie, bo w tej mgle zawisa. I wisi siekiera we mgle. O, mgła stawała mi przed oczami często, często—gęsto jak sześć razy sześć trzydzieści sześć. Wystarczyło mi na chwilę zapomnieć się, zawieruszyć się, a już mgła opadała mnie z góry, ale przeważnie z dołu wyrastała, z mchu, z trawy, z nagiej ziemi, jakby opoka, na której w danej chwili stałem, podziurawiona była cała jak sito, usiana cała dziurami i z tych dziur sączyła się w górę mgła, i stałem, i patrzyłem, jak nikną, toną mi w tej mgle stopy najpierw, płynąłem na chmurze, ale inaczej niż zazwyczaj, teraz zapadałem się, tonąłem w tej chmurze, a nie chciałem tego, bałem się tego bardzo; wiec stopy najpierw, potem do kostek przypadała mgła, do kolan i wyżej pięła się po mnie, już po pas byłem w niej zanurzony, we mgle we mgle, już po pierś, we mgle we mgle, wyrzucałem ręce do góry, jak to robi tonący, bo mgła już była na wysokości ust, pełne usta  mgły, już na oczach ją miałem, pełne oczy mgły, tonęła głowa moja biedna, we mgle we mgle, a mgła jeszcze wyżej pięła się, po moich wyrzuconych w górę rękach, po łokciach do przegubów i do ostatnich wskazujących palców, co wskazujących? kogo wskazujących?, czułem jej dotyk, taki trochę wodny dotyk, łaskotanie takie jedwabiste, jakby się leciało, spadało w przepaść wypełnioną po brzegi jedwabiem..."
Teks Sted
Kadr: wolsztyński wiatrak

środa, 23 listopada 2016

Mgła nie dusi lecz nosi...

Wolsztyn, miasto nad Dojcą.

czwartek, 17 listopada 2016

nagi sad (Krutla)

 "...Takiej ciszy potrzebował zwykle ojciec, aby powiedzieć dwa, trzy słowa. Ale bywało, że odkładał, co ma rzec, i na niedzielę. Chociaż najczęściej milczał. Lubił to swoje milczenie, w nim pomoc znajdował, otuchę, poradę, częściej niż u ludzi. 
Nie lubiłem, kiedy ojciec siedział i milczał albo szedł ze mną i milczał. Nie byłem wtedy w stanie spokojnie myśleć czy zająć się czymkolwiek, ani też na obojętność nie potrafiłem się zdobyć. Czułem się zmuszony do odgadywania tego milczenia, do snucia domysłów i podejrzeń , stawałem się czujny, nieufny, drażniło mnie to posępne milczenie i ciekawiło zarazem. Wydawało mi się, że obojętne z wyglądu, przemęczone i nijakie, pełne jest jakiejś ważnej mowy, przeczuć i zaklęć, przepowiedni, udręczenia, jakiejś mądrości własnej, którą taił przed światem, i że chodzi w nim o mnie..."
Okolice strzelnicy w Krutli. 
Tekst Wiesław Myśliwski.

niedziela, 13 listopada 2016

nagi sad (słychać, jak mróz bierze na noc)

"...A gdy musiał już coś rzec, co go dręczyło, nosił się z tym zwykle do spokojnego czasu; żniwa przeczekał, orki i siewy, bo kto ma taka cierpliwość jak on, nie czasem siebie mierzy, ale spełnieniem. I tylko do wieczoru miał zaufanie, gdyż do tych paru swoich słów potrzebował ciszy niezmąconej, jaka jedynie z wieczorem nastaje, ciszy w izbie, obejściu, we wsi, bo tylko cisza godna jest słów, tylko w ciszy słowa znaczą to, co się przez nie pragnie. 
A kto zna dobrze wieczorną ciszę, ten wie, że się ta cisza sama wsłuchuje w człowieka, w jego milczenie, w myśli, życzenia. W tej ciszy słychać, jak stół stoi, jak obrazy wiszą na ścianach i jak garnki obsychają na kuchni, a mleko zsiada się w gliniakach, słychać, jak mróz bierze na noc i ogień stygnie pod blachą, jak się nafta w lampie z płomieniem liże, a pisklęta klują się z martwoty w opałce pod stołem. W takiej to ciszy rodzą się przeczucia, szmery przemieniają się w przestrogi, a senność w śmierć..". 
Tekst: Wiesław Myśliwski
Kadry z wczesnego poranka z okolic Adamowa.

środa, 9 listopada 2016

nagi sad (wierzył tylko milczeniu)

"...Czasem wmawiam sobie, że wierność moja jest mu teraz bardziej niż za życia potrzebna, bo ocalała nie tylko pamięć po nim, ale i to nieodgadnięte pragnienie jego, na które cierpiał jak na chorobę, po którym może niczego więcej się nie spodziewał prócz mojej właśnie wierności.
Nigdy się zresztą nikomu nie zwierzał, ale już taki był, skąpy w mowie, nieumiejętny w piśmie, bał się słów, że go oszukają, choć jego własne i wierzył tylko milczeniu, tej jedynej niekłamanej możliwości wyznania..."
 

niedziela, 6 listopada 2016

nagi sad (mało i wiele zarazem)

"...Sam sobie zresztą wybrałem tę uległość wobec jego wiary we mnie i z niej, mogę powiedzieć, żyję po dziś dzień, ona stanowi jedyną moją ostoję i moje dożywocie. Nie potrafiłbym się już z niej wyzwolić, choć wiem, że zostawił mi wolną wolę, swobodę, z której mógłbym bez uchybienia mu skorzystać i przynajmniej u kresu życia zostać sobą, lecz to wszystko przecież, co mam po nim, a tym samym po sobie - mało i wiele zarazem..."

Tekst: Wiesław Myśliwski.
Kadr z Parku w Wolsztynie.

czwartek, 3 listopada 2016

Architektura

To jaka smukłość teraz
któryś poczęty jest
przez starożytny niepokój drzewa
jak cerkiew albo dzwon
o gałąź wystającą nad kopułą

jak gdyby już utrata nadziei
o gałęzi oliwnej
to jaka smutność teraz

a przecież mogłeś drzewo rozpoczynać
od gniazda tak sądzę
żeby i nieśmiałość i podbródek
ukryć wysoko w tym stylu
Tekst: Sted
Kadr: Park w Wolsztynie

środa, 2 listopada 2016

już po

...teraz czas by rozglądnąć się...za choinką