A nie mówiłem? Zachody są drugie po wschodach, a tęcze trzecie przed lenistwem. "Generalnie (jak to mówi mój znajomy małoistotny), dupę trzeba czasami ruszyć". A dziś ruszenie zapowiadało nagrodę.
Wcześniej, za dnia, nieboskłon pięknie zmieniał się, by wieczorną porą zaatakować niezłym bananem kolorowym. W sumie dwoma bananami. Warto było jak zawsze. Warto. Tup tup.
Gdy wróciłem do miejsca gdzie sen staram się składać codziennie w objęcia, przed drzwiami powitał mnie zapach kopru ogrodowego, który kilka godzin wcześniej zerwałem podczas krótkotrwałej burzy. Wzułem stopy w bambosze letnie i poczułem się osaczony. Jak ogórek w słoiku. Jak tęcza wśród gwiazd.
Jak J-23. Nie napiszę przez kogo.
Karpicko, plaża.
1 pisz śmiało:
też ją wczoraj widziałam i uwieczniłam, bo byłam w Wolsztynie;)
Prześlij komentarz